ROZPOCZYNA SIĘ EPILOG WOJNY O DIETĘ.
Zastanawiacie się pewnie, co i jak jeść. Nie przypisuję tego efektu rozterkom związanym z mojąpublikacją....
Wiem, że to sprawa lata, świeżych młodych roślin, które działają leczniczo - a odpowiednio przygotowane i podawane mogą wywołaćpiorunujący - pozytywny efekt - jak choćby osławiony i rozreklamowany przez Biblię Post Daniela, znany u nas jako ... dieta dr Dąbrowskiej - pomyłka - to nie Pani doktor dieta - to dieta proroka Daniela, judajskich matuzalemów i Jana Chrzciciela - o czym każdy wie...
Post Daniela to stara, sprawdzona metoda przywracania ciału zdrowia i sprawności.
Stosując go, przyjmujemy tylko warzywa i niesłodkie owoce.
Węglowodany, białka, tłuszcze są zakazane.
Dlaczego ? Z prostej przyczyny - Post Daniela działa na organizm tak, jak olej na silnik - nie jest paliwem. Służy do konserwacji urządzenia.
Taką rolę głównie spełniają w naszej diecie warzywa i owoce- nie dają przecież kalorii - wystarczającej ilości cukrów stanowiących dla nas napęd.
Pełny obrót postu trwa, jak wiecie - doczytaliście pewnie o tym, jak Jan Chrzciciel żywił się 40 dni korzonkami i roślinkami - 42 dni czyli 6 tygodni.
Jest to czas, w którym ciało „przegląda” wszystko to, co wstecz, wyrzuca toksyny, pozbywa się najpierw tłuszczów, złogów, potem chorych tkanek - ponieważ już najdalej po 3 dniach od rozpoczęcia - u osób, które nigdy go nie praktykowały – ciało przechodzi na odżywianie endogenne. Żołądek przestaje wydzielać soki trawienne - staje jak wyłączona elektrownia.
Pracują tylko jelita, trawiące warzywa i owoce.
W trakcie tego postu dochodzi do wyczyszczenia ustroju na poziomie komórkowym.
Ponieważ z zewnątrz nie wchodzą do ustroju żadne składniki odżywcze - ciało zmuszone odżywiać się - zjada tłuszcz, chore tkanki i co najważniejsze buduje nowe według prawidłowej matrycy genetycznej.
Jeśli w stawie jest zmiana - w trakcie postu następuje zużycie chorych tkanek - ciało zjada je - potem odbudowuje nowe - zdrowe.
I tak ze wszystkim.
Jak jeść w trakcie tego postu? Stosownie do tego, czy wam zimno czy ciepło - albo więcej albo mniej surowizny.
Jest lato, sprzyja więc jedzeniu surowego, jednak kierujcie się odczuciami, żeby nie doprowadzić do wychłodzenia lub przegrzania ustroju.
Co jeść?
Oczywiście, można multum surówek...
Jednak można także to samo, co zawsze ... tylko bez zakazanych białek, tłuszczów, nabiału, mięsa, kawy, alkoholu, herbaty, yerba mate ...
Taka sama pomidorowa, tylko z cukinią w roli makaronu - bez dodatku olejów.
Taka sama papryka duszona tylko .. . na samej wodzie, sos zredukowany na wodzie, brokuły polane sosem własnym zrobionym z ... brokuła rozgniecionego, z czosnkiem, zmiksowanego z wodą...
Taki sam żurek z cukinią w roli kostek ziemniaków, bez oleju, smażonej cebulki - na wodzie - można puścić wodze wyobraźni – wszystko da się zrobić. W trakcie tego postu następuje proces prezentacji objawów - ich zaostrzenia - potem znikają albo w przypadku ciężkich chorób redukują sięradykalnie.
Ciało radykalnie się odmładza - efekt widoczny gołym okiem już po dwóch tygodniach postu.
Nie musicie robić go w całości - na co nie każdy jest w stanie się zdecydować, a nawet jeśli się zdecyduje, że wytrwa.
Możecie zrobić „kawałek”.
Każdy kawałek takiego postu jest cenny - odkwasza, reguluje, przywraca prawidłowe procesy podziału komórkowego, przywraca naturalne procedury - na ogół po takim poście mamy z głowy nałogi pod warunkiem, że nie postanowimy sprawdzić, czy jeszcze je mamy.
Post Daniela to leczenie radykalne.
Zmienia stan psychiki.
Ciało produkuje endorfiny, w głowie jak na pozytywnym „haju”.
Wycisza, konsoliduje, centruje świadomość.
W ciele powstaje „stan błogosławionej ciszy”.
Post Daniela nie jest jednak jedyną sensowną opcją dla człowieka, który chce wykorzystać lato - porę „ognia” ,żeby spalić to, czego chce się pozbyć.
W naszym klimacie trudno jest normalnie żywić się wg zasad diety witariańskiej - nie wiemy też na pewno, jak to jest z naszą genetyką -puste puzzle DNA wskazują na to, że ktoś bawił się naszymi genami i zostawiłnam w DNA informację o swoich psotach ....
Nie wiemy więc tak naprawdę, czy jesteśmy genetycznie „surowo– żerni”, jak się powszechnie sądzi - czy też dostosowano nas do jedzenia gotowanego w jakiejś części.
Na pewno gotowanie to dodawanie yang w zimnym klimacie -żeby nie doszło do szybkiego wyziębienia systemu i wszystkich tego skutków.
Można jednak świetnie wykorzystać maksimum witariańskich elementów diety właśnie w lecie i wczesną jesienią.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby włączyć maksimum surowych składników do naszego menu.
Normalnie w zimnych porach roku proporcje wynoszą 60 % gotowanego do 40 % surowego.
W czasie ciepłych pór odwrotnie - 60 % surowizny - 40 % gotowanego.
Jednak kiedy jest bardzo gorąco, ciało samo mówi - stop! Dawaj zimne .....! Za gorąco...!
Zwracajcie uwagę na to, co mówi wam ciało - jeśli wciąż Wam zimno i macie tendencję do zaziębiania się - nie chłodźcie się za mocno, nawet latem, bo skutki mogą być opłakane...
Pamiętajcie też o tym, że chłód spowalnia metabolizm, a ciało musi pracować, przemieniać przyjętą materię w swoje tkanki - musi do tego otrzymać potrzebne ciepło.
Pora letnia jest więc doskonałym okresem do radykalnej poprawy zdrowia, dowitaminizowania się, naturalnego dowozu potrzebnych mikroelementów, totalnego sprzątania ustroju, łatwego i przyjemnego - także z powodu niskich kosztów tego przedsięwzięcia - wyleczenia się ze wszelkich nękających ustrój chorób.
Jest to także okazja do darmowego liftingu, liposukcji, odsiwienia, usunięcia rozszerzonych naczynek i innych estetycznych dolegliwości.
O linii ciała nie wspominam - wszystkie diety cud mogą siębujać.
Po prostu 18-tka i witaj Świecie!
Jedyna sensowna dieta, to dieta polegająca na tym, że jemy to, co mamy jeść- żeby być zdrowym. Post Daniela jest tutaj ogromną pomocą dla osób, które rozsądnie rezygnują z dobijania się w chorobie chemicznymi lekami wywołującymi często takie spustoszenia w ustroju, że bilans leczenia jest dla chorego ujemny.
Życząc Wam stanu samadhi w trakcie - a nie jest to niemożliwe- post ten wpływa bowiem kapitalnie na stan świadomości - sama czekam, aż zrobi się cieplej i ... odpalamy!
Pozdrawiam Was
Wiola Grigorijew
Awantura o dietę
Trwa nieustannie - torpedują nas nonsensownymi rewelacjami o tej czy tamtej diecie, mającej zdziałać już nie cuda, ale nie wiadomo co .
Nowe diety - kosmiczne, niebotyczne, uwalniające od wszystkiego , czyniące bosko pięknym, nieśmiertelnym i wiecznie zdrowym nowe odkrycia nowych Mesjaszy są po prostu świetnym sposobem na totalny drenażkieszeni i tak już nieźle zubożonych przez decydentów tej planetki ludzkich owiec.
Na tym nie koniec - trzeba od nas wyciągnąć jeszcze jakieś pieniądze i jeszcze - Midasowi złota zawsze mało - etap, na którym pozostanie tylko ze swoim złotem jeszcze nie nadszedł.
W Afryce musi umrzeć z głodu z powodu niedożywienia i wyrzucania setek tysięcy ton żywności jeszcze kilkadziesiąt milionów ludzi.
Z niedożywienia potrzebnymi składnikami i przejedzenia kaloriami musi paść w Europie część pogłowia.
Ameryki komentować nie będziemy - każdy zna efekt „falującej pupy" co trzeciej Amerykanki - w Anglii, jak widziałam, też 3 osoby na 10 nie są otyłe.
Trzeba nas zdepopulować - każdy środek jak u Machiavellego jest dobry, żeby osiągnąć cel- Afryka ma nie jeść, żeby ludzie umierali, Europa, Ameryki i już nawet Australia mają jeść i padać z przejedzenia i od toksykacji - Azję się po prostu bezwzględnie truje (vide Chiny i inni), Australia zaczyna być poligonem takim jak Ameryki. Fajny plan!
Kiedy już owiec jest mało, można je eksterminować,terroryzować, robić im strzyżenie, obozy koncentracyjne, jednym słowem można nimi łatwo i przyjemnie rządzić, żeby zaspokoić swój głód władzy, chciwośćdóbr, karmić swój sadyzm, poczucie wyższości i pogardę dla innej istoty -kimkolwiek jest, i w końcu łatwo podrzynać i ....... jeść.
Ogłupione, strute, źle karmione, zatoksykowane, nie będą siębronić - zła dieta powoduje bowiem nie tylko skutki na poziomie fizycznym -ciało jest przecież genialnym holistycznym systemem.
Całość reaguje na każdy pozytywny impuls - całość odczuwa każde negatywne działanie.
Jesteśmy Jam Jest ubranym w suknię warstwową - składającąsię z poszczególnych ciał - duch Jam Jest, Dusza czyli „osobowość" Ducha w postaci programów, karmy, całego złożonego systemu elementów (np. niedomkniętych aspektów z poprzedniej inkarnacji, które pobrzękują i przeszkadzają jak złom przemieszczającemu się z inkarnacji w inkarnację obiektowi i dają efekt nie usuniętych z kostek nóg łańcuchów. Mamy ciało mentalne, emocjonalne, uczuciowe, powierzchniową energię - czyli aurę.
Cały system. Cały ten system reaguje na wprowadzaną do niego energię czyli .... dietę.
A diety mamy różne - kiedyś zbiorowe szaleństwo ogarnęło ludzi w związku z dietą Diamondów - wszyscy chudli - kosztem układu pokarmowego i nie tylko.
Dieta przewidziana była na klimat Kalifornii- wszyscy zajadali się więc owocami - także w Polsce i Europie - marznąc nieziemsko z powodu braku ciepła, owoce, jak wiemy, wychładzają i nie nadają się do jedzenia jako podstawowe posiłki tam, gdzie jest zimno albo konkretna osoba ma braki yang - jest wychłodzona i jest jej zimno, cieknie nos, ma na sobie dwa swetry, ciągłe przeziębienia, bladość, słabość charakteru i emocji, spowolnienie, wycofanie, brak decyzyjności - jest tego więcej.
Do tego Diamondowie wymyślili sobie - o zgrozo - że najadaćnależy się wieczorem - kiedy żołądek i układ pokarmowy kończy swoją dziennąpracę - pożywienie zalega, przechodzą do układu składniki toksykujące i składniki, które powinny zostać wydalone, ponieważ standardy tego wymagają.
Nie powinniśmy jeść po godzinie 17 (minimum żołądka przypada na porę 19 - 21) - u Diamondów wtedy dopiero zaczynało się przygotowanie do uczty.
Podobnie działają - nie wchodząc w szczegóły inne cudowne diety - odwadniają zamiast odtłuszczać) - ale kosztem pozbawienia nas potrzebnych składników i kosztem toksykacji i spożywania tego, co rujnuje na ogół zdrowie.
Krążą też dietetyczne legendy - ich ofiarą są niewinne ziemniaki, które wcale nie są wysokokaloryczne - po prostu jedzone są w połączeniu z mięsem i innym białkiem -dochodzi wtedy do konfliktu trawiennego -inne enzymy muszą strawić ziemniaki, a inne – węglowodany, jeszcze inne - kaskadowo obrabiają białka, ponieważ jako rasa nie mamy w zestawie genetycznym puryn -którymi mięsożercy przerabiają tkankę mięsną na własną. W tej sytuacji trawienie wygląda jak wojna - wojownicy walczą o wygraną kosztem nadwagi, zatrucia organizmu , powstawania złogów w ciele i przebiałkowania.
Efektów komentować nie będziemy - wszyscy widzimy je na co dzień- bóle głowy, łuszczyce, alergie, itp. Można zrobić cały katalog - który stałsię standardem.
Więc jak to jest z dietą homo sapiens ?
Dlaczego mimo rzekomych usiłowań nie można dla nas znaleźćodpowiedniej diety ?
Odpowiedź jest prosta.
Władcom nie opłaca się zdrowie rasy.
Oznacza ono bowiem koncentrację, zdolność relaksacji, szybkąregenerację, młodość, sprawność, bystrość umysłu, dobroć, empatię, spokój i ... pokojowe nastawienie do innych istot typowe dla naszej rasy.
Człowiek jest świetlistą Istotą, pokojową, rozwojową i empatyczną.
Zdrowy - jako rasa przejmie władzę nad sobą w swoje ręce i będzie się pokojowo i duchowo rozwijać. Nikt nim „nie porządzi" i nie zmanipuluje.
Dlatego nie na rękę archontom tej planety zdrowa dieta.
Oni potrzebują nędznego strzępa człowieka - tchórzliwego, zdemolowanego dietetyczną i chemiczną kampanią eksterminującą rasę. Otrutego fluorem i w związku z tym potulnego i służalczego, ztoksykowanego litem (Amerykanie planują litować wodę) - ofiarę chemicznej lobotomii , ogłupioną i otępioną bromem, i dobitą jak zdychający koń batem śmiercionośnymi szczepionkami.
Cała Europa i Unia od nich odchodzą, znosząc nakaz szczepieńobowiązkowych - nasi kochani polscy patrioci w rządzie zadbali ostatnio o bezpieczeństwo narodowego zdrowia, wprowadzając taki nakaz - mogą przyjść do Ciebie z giwerą, jak w wierszu Broniewskiego i Cię zaszczepić - jak będziesz nieposłuszna/y. Myślą za Ciebie ...... wbrew Konstytucji - poczytaj - ciekawa lektura.
No i na koniec argument koronny – kiedy zastosujesz zdrowądietę, ciało powoli usunie wszystkie chorobowe objawy - system wróci do równowagi.
Będziesz zdrowa/y .......
Co wtedy z lekami ?
Komu je będą sprzedawać, żeby zarobić ?
Im nie odpowiada dawny chiński system, w którym lekarz byłod czuwania nad tym, żeby nikt się nie rozchorował - jak miał pecha i dotyczyło to arystokracji albo innych vipów - tracił w takim wypadku publicznie życie.
To nie daje kasiory - nie ma jazzu.
Więc jaka dieta ?
Po pierwsze, zgodna z genetyką: jesteśmy roślinożercami -jemy nasiona, orzechy, owoce, rośliny - ich liście i korzenie.
Nasza genetyka nie przewiduje nabiału - człowiek 2 mln lat temu wbrew dubom smalonym, którymi nas karmią - nie jest dostosowany do jedzenia nabiału poza mlekiem matki, którym może być dokarmiany do 4 rokużycia.
Mleko wszelkich innych ras ma inne białka, inne tłuszcze, inne cukry. W przypadku krowiego, które ma mniejsze cząstki, w dodatku jest po pasteryzacji, gotowaniu, homogenizacji dochodzi jeszcze do ich obkurczenia -powstaje taka sytuacja, że te niestrawione cząstki wchodzą przez jelito mające postać siatki - ponieważ są mniejsze niż jej oczka i są „przepuszczane".
Wystarczająca ilość przyswajanego przez nas białka znajduje się w roślinach - jest go tam 200 % w stosunku do naszego zapotrzebowania.
Z powodu braku możliwości trawiennych jest to poważne obciążenie dla ustroju, silny alergen i czynnik chorób zwyrodnieniowych.
Raporty światowej Organizacji Zdrowia biły na alarm z powodu skutków spożywania nabiału, ale o tym cicho sza - niech jedzą, płacą, chorują,płacą za leki, cacy ...... interes się kręci.
Podobnie z mięsem - którego tak naprawdę nie możemy bezpośrednio strawić - wg raportów WHO jest silnym - najsilniejszym bodaj alergenem - zjedzenie mięsa - które nie jest surowe, powoduje leukocytozę krwi już po 30 minutach.
Dlaczego na surowe tak nie reagujemy ?
Mamy genetykę ustawioną na te 5 -10 % .... ale nie ciesz się, że możesz je jeść - jest to po prostu mechanizm tolerancji wszelkichżuczków, robaczków, jaj, niewielkich mieszkańców większych roślin, które człowiek zjadał w naturze, nie zauważając że tam są - łącznie z robaczkami w owocach.
Błeeeee ............ ???????)
Tak właśnie jest i koniec - masz genetykę na tolerowanie robaczka w jabłku, a nie na zjadanie swoich Braci Mniejszych ........ CZŁOWIEKU !!!!
Co do jajek - mamy tolerancję na białka w nich zawarte, ale tylko na spożywane ich w niewielkiej ilości 2-3 sztuki tygodniowo - tu Klasyczna Szkoła Wiedeńska i Medycyna Naturalna a także Chińska są zgodne.
Szacowna Medycyna Konwencjonalna kiwa protekcjonalnie głową... szkoda, że nie częściej .
Człowiek jako rasa może więc jeść wszystko to, co wegańskie.
Nasiona, orzechy, warzywa, rośliny, owoce, odrobinę jajek.
Osobny problem stanowi soja, którą byli mięsożercy usiłujązastąpić mięso - od 4 tysięcy lat jest w Azji karmą dla zwierząt i nie stosuje się jej w diecie poza sfermentowaną postacią (tofu i sosy sojowe).
Zawiera izoflawonidy - działające u człowieka jako blokery przyswajania białka - efektem spożywania soi (obrobionej dodatkowo w różnej postaci chemicznie – np. kotlety) następuje zablokowanie przyswajania białka przez ustrój na kilkadziesiąt godzin.
Istotne są pory posiłków – najbardziej optymalnie jest jeśćod 7.30 rano do 16. - siedemnasta to już ostateczna granica niejedzenia.
Istotna jest temperatura posiłków - w naszym klimacie powinniśmy jest dwa posiłki gotowane.
w warunkach, kiedy ustrój jest przegrzany, jest lato, jest ciepło, generalnie jest nam za gorąco i musimy się schłodzić możemy oczywiście jeść i pić rzeczy chłodne.
Rujnujący ustrój cukier (odsyłam was do książki Williama Dufty – „Sugar blues" (nota bene - męża wielkiej filmowej gwiazdy początków XX wieku Glorii Swanson) -zastąpić miksem z daktyli, z którego można robić cuda, marmolady, farsze, ciastka itp.
Kawa jest najniżej wibrującym składnikiem pokarmowym -totalnie przegrzewa, atakuje pęcherzyk żółciowy, demineralizuje w duecie z cukrem.
Medycyna vibroniczna zaleca odstęp pomiędzy podawanymi kulkami z zapisem prawidłowej wibracji a kawą - co najmniej 2 godziny.
Nie dotyczy to żadnego innego składnika pokarmowego!
Kakao, skoro nie jest raw - to rzadko.
Rozmaitość dietetyczna to nie kipisz w lodówce i jedzenie wszystkiego ze wszystkim jak popadnie.
To jest urozmaicenie sezonowe.
Zmieniają się sezony - zmienia się dieta - jemy to, co jest w naturze - jesteśmy z nią kompatybilni.
Unikamy takich składników jak cytrusy i banany nie tylko z powodu zimnego klimatu.
Są koszmarnie zatoksykowane środkami konserwującymi je, żeby dotrwały i ... żeby nam dodatkowo dokopać zdrowotnie.
Dochodzi do tego, że dodaje się do jedzenia nanocząstki rezonujące z aparaturą Haarp do robienia pogody i rozwalania nam zdrowia.
Światowy spisek żywnościowy święci triumfy, spora częśćstada się cieszy ......... meeeeeeeeee........ na coś trzeba umrzeć meeeeeeeee ......... jakie dobre chipsy o smaku boczku z cebulą - tablica Mendelejewa.
Alkohol denaturuje białko . .. sami rozumiecie, co to dla nas oznacza - można pić czerwone wino - 1 lampkę dziennie - alkoholu używamy rzadko - od czasu do czasu.
Na ile to możliwe kupujemy ekologiczne jedzenie i żywimy siętym, co w promieniu 100 km - prawo miejsca pobytu - to dla mnie najlepsze, co rośnie tam, gdzie jestem.
Siostro - Bracie ... pamiętaj - cokolwiek zgrzeszyliście przeciw sobie ...nieważne. Nawracaj do prawidłowych genetycznych procedurżywienia się - niezależnie od odstępstw, słabości, grzeszków.
Stare nawyki dają popalić - więc zastosuj taką taktykę -taktykę uważności.
Nie przejmuj się minionymi stratami, tym co było - wyznacz sobie długofalowy plan działania ... w celu powrotu do całkowitego zdrowia i młodości - która wróci w wyglądzie i nie tylko ... nawet nie zauważysz kiedy.
Pozdrowienia - Wiola Grigorijew
Wszyscy posiadamy procedury uzależnieniowe -
są to procedury neutralne - pozwalające pobierać potrzebne składniki i pochodzącą z nich energię.
Obecnie żyjemy w czasach totalnego uzależnienia fizjologicznego dosłownie od czego się da.
Żywność i zawarte w niej składniki są najlepszym sposobem na dyskrecjonalne zrobienie z nas zgrai posłusznych zombie's.
W Stanach doszli do wniosku, że będą litować wodę - wprowadzenie litu do wody powoduje chemiczną lobotomię.
Wykańczają nas fluorem, który dodawany do wody powoduje, że nasza rasa staje się potulna nawet w obliczu drastycznych cierpień i krzywd - zgadzamy się na wszystko co nam robią i nie analizujemy, że mają przeciwko nam nędzny kijek, którym zamaszyście machają, strasząc nas zagładą, która nam zafundują, jak nie będziemy grzeczni.
Grzeczni ?
Czyli co ?
Pójdziemy grzecznie do gazu i jeszcze za ten gaz zapłacimy, żeby im kosztów
nie indukować ?
Kim ONI są? żeby nas ogłupiać bromem w napojach gazowanych, rozwalać nam nerki dwutlenkiem węgla dodawanym do wody, wciskać nam yerba mate mówiąc, że nie uzależnia, a tam, gdzie jest ona pita zwyczajowo, ludzie nie rozstają się z ... kegą (wybaczcie to piwowarskie określenie, ale w końcu jestem z Żywca), bo jak inaczej nazwać to urządzenie, do którego w Argentynie są niemalże przyssani prawie wszyscy.
Mate owszem, smakuje super, ale uzależnia - jest bardzo ogniste, a tzw. naturalna kofeina to kofeina wywołująca bóle głowy i inne efekty specjalne.
Chińczycy mówią - nic nie szkodzi - nic nie pomaga .... ale tylko w określonej dawce.
Herbata ... zielona ... boska ... też uzależnia - czarna - fermentowana - jeszcze gorzej, bo pozbawiona jest odżywczych składników (zielona zawiera białka typowe dla roślin motylkowych czyli fasoli, grochu).
O Coca - Coli i Pepsi nie mówimy, bo wiadomo, że utylizują nawet złom.
Aspartam uszkadzający mózg w każdej gumie do żucia.
Guma arabska w jedzeniu!
Cukier w jedzeniu.
Jedyna rada, to robić jedzenie sobie samemu.
Dzisiaj większość ludzi uważa, że to uciążliwe galery - mnie się często też tak wydaje, ale ... robię, co do mnie należy.
Tussipect i inne niewinne lekarstwa pełne efedryny, amfy i innych specjałów dla ćpuna - poszukajcie sobie w necie - są materiały - nie tak dawno "chodził" link z listą takich "lekarstewek" w polskich aptekach.
Wiem, jak trudno jest pozbyć się takiej procedury, sama jest ofiarą "boskiej kawy", która ma najcięższe i najbardziej toksyczne wibracje, jakie można sobie wyobrazić.
Jest tak toksyczna, że jeśli ktoś bierze kulki vibroniczne - czyli leczy się rezonansem - musi zrobić 2 godziny przerwy co najmniej pomiędzy kulkami a ... kawą.
Sama nie potrafię uzależnić się od papierosów i alkoholu (nie moja opcja) ale wiemy, jak trudno jest z tym skończyć.
Zrównoważenie diety zasadniczo w tym pomaga - wśród wegetarian i wegan nie ma alkoholików.
Spokojne, powolne działanie diety, u niektórych osób wychodzenie z uzależnienia poprzez zmniejszanie dawek czynnika uzależniającego jest moim zdaniem zdecydowanie lepsze niż próby rzucenia ad hoc jeśli u konkretnej osoby nie daje rezultatu - wyjąwszy poczucie winy wobec siebie samego, które w takim wypadku ulega wzmocnieniu i pogarsza sytuację i fizyczną i psychiczną, utrwalając program:" nie daję rady sam ze sobą". Ten program jest fikcją!
Chlorofil ....
niezwykle potrzebny nam składnik - w diecie witariańskiej jest go mnóstwo - nie ma przeszkód, żeby go "zapożyczyć" do każdej innej - w gruncie rzeczy nasza dieta to kombinacja, dostosowana elastycznie do pór roku.
Nawet przy dużym zapotrzebowaniu na ciepło ( przy wychłodzonej prawej nerce i słabej, wychłodzonej śledzionie) nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dobrze komponując posiłki - czyli co najmniej 2 posiłki dziennie ciepłe ,a w zimie nawet 3 -
włączyć chlorofil w dużych ilościach.
... Świetnie nadają się do tego witariańskie drinki, skomponowane np. z :
- szpinak
- kiwi
- kurkuma
- ogórek
- jabłko
- zielona papryka
- świeży imbir ( odrobina)
- podlane ustrukturyzowaną kryształami lub w lodówce woda.
Taki drink - pijemy tylko, kiedy jest nam cieplo lub dodajemy gorącej wody
do momentu, aż nie będzie chlodził - wymiata jelita, dotlenia, "dowozi" wszystkie potrzebne składniki, nawadnia.
Jest dużo lepsza alternatywa, niż picie hektolitrów wody, co jest kompletnym bezsensem z uwagi na przeciążenie nerek, które nie powinny być "zalewane" wodą , zwłaszcza z dwutlenkiem węgla, ktory dodatkowo je niszczy.
Trzeba jednak pamiętać, żeby nie podgrzewać drinka do temperatury ponad 42 stopnie ponieważ to unieczynnnia enzymy.
Dobrym sposobem na porcję chlorofilu jest też zmiksowany surowy szpinak z kurkumą (szczypta dla przejścia przez "O"), oliwa, czosnkiem, chilli, sola i odrobiną cytryny ♥ ♥ ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz