Dziennik Postu Daniela na żywo – 3. Tydzień
To już
półmetek? Niemożliwe, tak szybko? Widocznie nie tak bardzo dał mi w kość ten
"reżim"! Faktycznie: jem kolorowo, same smaczne rzeczy, a w dodatku zaczyna się
ocieplać.
Zaczynam
szaleć z deserami: różne sałatki owocowe, nawet lody (wystarczy zmiksować owoce,
wylać do miseczek, zamrozić). Trzeba je skrobać łyżeczką, ale są pyszne. Tak właściwie
jest to sorbet, ale zdrowszy, bo nie zawiera ani cukru, ani aspartamu, czy też innych
genialnych wynalazków. Można także robić galaretki - owocowe i warzywne, oczywiście, na agarze.
Tym razem
swoje prezentacje chorobowe urządziły mi stawy. Co ciekawe, nie był to ból, który
utrudnia ruchy czy nawet chodzenie. Czułam jakby zaledwie informację o obecności
bólu w ciele.
Zdarzył mi się
jeden dzień, kiedy obudziłam się z bólem głowy i natłokiem myśli: Mam
wszystkiego dosyć, nie dam rady! Te czarne myśli znalazły nawet ujście w nagłym
wybuchu rozdrażnienia. Na szczęście stan ten trwał przez niecały dzień.
Jak
napisałam wyżej, odpowiada mi ten sposób odżywiania, lecz nie oznacza to braku
pokus, w końcu organizm wyraża na różne sposoby swój niepokój z tego powodu, że
nie dostarczam mu kawałka chleba razowego czy kaszy gryczanej. Staram się nie
przechodzić koło piekarni. Nie wchodzę też do marketów, gdzie pieką pieczywo na
miejscu... Czasem, jeśli jednak zdarzy się, że wciągnę w nozdrza zapach piekącego się pieczywa razowego, czy drożdżowca, po który czasem sięgałam, mówię sobie: To jest plastikowe! Nie do jedzenia. A zapach jest sztucznie sfabrykowany!
Zauważyłam
także, że od niektórych pokarmów odrzuca mnie mocno: zapach grilla sąsiadów to
istna męczarnia, tym bardziej, że mięsa nie jem już od bardzo dawna. Drażni
mnie też zapach kawy, chociaż rzadko ją piłam, no i jestem wyczulona na
obecność nadmiaru pestycydów i nawozów sztucznych w owocach i warzywach.
Energii mi
nie brakuje, ale nie forsuję się, po prostu nie mam ochoty na ekstremalne wysiłki.
Stan skóry poprawia
się bardzo szybko, organizm spala tłuszcz, rozbija grudki cellulitu (ciekawe, czy uda się tak do końca?!), ale w przeciwieństwie do diet
wyszczuplających, skóra się „wciąga”.
Najcudowniejsze
jest to uczucie sprawności i lekkości oraz stan zadowolenia, tak jakby mój duch
dawał mi do zrozumienia, że teraz dobrze się czuje z moim ciałem. Bo tak to
odbieram!
Pozdrawiam
serdecznie
Anna
Małgorzata Bogusz
Sama bylam na 2 tyg poscie. Na serio pomogl. Teraz jestem witarianka i dawno nie czulam sie taka szczesliwa. Pozdrawiamm, Jola.
OdpowiedzUsuń