Strona ta wykorzystuje pliki cookies w celu realizacji swoich usług i funkcji zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz samodzielnie dostosować warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Dziennik Postu Daniela na żywo – 3. Tydzień





Dziennik Postu Daniela na żywo – 3. Tydzień




To już półmetek? Niemożliwe, tak szybko? Widocznie nie tak bardzo dał mi w kość ten "reżim"! Faktycznie: jem kolorowo, same smaczne rzeczy, a w dodatku zaczyna się ocieplać.

Zaczynam szaleć z deserami: różne sałatki owocowe, nawet lody (wystarczy zmiksować owoce, wylać do miseczek, zamrozić). Trzeba je skrobać łyżeczką, ale są pyszne. Tak właściwie jest to sorbet, ale zdrowszy, bo nie zawiera ani cukru, ani aspartamu, czy też innych genialnych wynalazków. Można także robić galaretki - owocowe i warzywne, oczywiście, na agarze.

Tym razem swoje prezentacje chorobowe urządziły mi stawy. Co ciekawe, nie był to ból, który utrudnia ruchy czy nawet chodzenie. Czułam jakby zaledwie informację o obecności bólu w ciele.

Zdarzył mi się jeden dzień, kiedy obudziłam się z bólem głowy i natłokiem myśli: Mam wszystkiego dosyć, nie dam rady! Te czarne myśli znalazły nawet ujście w nagłym wybuchu rozdrażnienia. Na szczęście stan ten trwał przez niecały dzień.

Jak napisałam wyżej, odpowiada mi ten sposób odżywiania, lecz nie oznacza to braku pokus, w końcu organizm wyraża na różne sposoby swój niepokój z tego powodu, że nie dostarczam mu kawałka chleba razowego czy kaszy gryczanej. Staram się nie przechodzić koło piekarni. Nie wchodzę też do marketów, gdzie pieką pieczywo na miejscu...  Czasem, jeśli jednak zdarzy się, że wciągnę w nozdrza zapach piekącego się pieczywa razowego, czy drożdżowca, po który czasem sięgałam, mówię sobie: To jest plastikowe! Nie do jedzenia. A zapach jest sztucznie sfabrykowany!

Zauważyłam także, że od niektórych pokarmów odrzuca mnie mocno: zapach grilla sąsiadów to istna męczarnia, tym bardziej, że mięsa nie jem już od bardzo dawna. Drażni mnie też zapach kawy, chociaż rzadko ją piłam, no i jestem wyczulona na obecność nadmiaru pestycydów i nawozów sztucznych w owocach i warzywach.

Energii mi nie brakuje, ale nie forsuję się, po prostu nie mam ochoty na ekstremalne wysiłki.

Stan skóry poprawia się bardzo szybko, organizm spala tłuszcz, rozbija grudki cellulitu (ciekawe, czy uda się tak do końca?!), ale w przeciwieństwie do diet wyszczuplających, skóra się „wciąga”.

Najcudowniejsze jest to uczucie sprawności i lekkości oraz stan zadowolenia, tak jakby mój duch dawał mi do zrozumienia, że teraz dobrze się czuje z moim ciałem. Bo tak to odbieram!

Pozdrawiam serdecznie

Anna Małgorzata Bogusz

1 komentarz:

  1. Sama bylam na 2 tyg poscie. Na serio pomogl. Teraz jestem witarianka i dawno nie czulam sie taka szczesliwa. Pozdrawiamm, Jola.

    OdpowiedzUsuń