Z cyklu bajki Matrixa : Golden Rooi ...
......... Księżyc obmacywał twarz Bonda bladymi palcami. W
jego świetle wyglądała jak z wiktoriańskiego horroru. Po czystym niebie jak
mini-cienie pomykały speedem ciemne chmurki, a wiatr szeleścił liśćmi jak
tiurniurami krynolin damulek. Siedzieli tak razem z d'Artagnan'em pod krzakiem
w afrykańskich zaroślach, nie wiadomo po co. Skierowała ich tam ostatnia
wiadomość, jaką otrzymał Bond. Jednak jej treść nie była dla Niego jasna. Nie
umiał jej rozkodować, mimo przyzwoitego deszyfratora, jakim się zawsze
posługiwał. Muszkieter zdawał się nie zwracać uwagi na swojego kompana.
Wyraźnie nie speszony popijał czerwone wino metodą „na rurę", stając się przy tym ośrodkiem
głośnego gulgotania i posapywania pomiędzy kolejnymi łykami. Nagle skrzywił się
i z wyraźną rezygnacją w głosie zaklął szpetnie. Co jest ....? Bond poderwał się
czujnie w jego stronę. Młody Beaujolais - d'Artagnan zrobił minę jak zdeptany
żuk. Nie cierpię ...
Cóż robić? - westchnął sekundę później. No, możemy zawsze
posłać po Kmicica.... zaproponował zniecierpliwionym tonem Bond. Muszkieter z
lekceważeniem poprawił koronki mankietów swojej jedwabnej koszuli . Nie
zamierzasz chyba pić miodu pitnego albo węgrzyna z tym paliwodą , który nie
odróżnia dziewki od małmazji - na jego twarzy w takt speedu chmur zatańczył
ironiczny uśmiech. W tym momencie Bond nie wytrzymał, poderwał się na równe
nogi, złapał muszkietera za kołnierz jego wytwornej francuskiej koszuli i
uniósł w górę jak królika. Słuchaj no francuski piesku ..... - szepnął jak
amant na scenie. Chlejesz Beaujolais, siedzisz i narzekasz. Ja nawet nie mam
swojej Marguerity, a o lodzie i wstrząsaniu mogę tylko pomarzyć. W dodatku -
kontynuował scenicznym dyszkantem - siedzę tutaj na dupie pod jakimś krzakiem i
nie wiem o co chodzi tym cwelom w mojej Centrali !!! Uspokój się! - odparował
obrażonym tonem muszkieter, strzepując palcami z kołnierza niewidzialne pyłki,
po bondowym chwycie. Zdawało się, że nic poza stanem koronek kołnierza nie ma
teraz dla niego znaczenia. Zresztą - kontynuował - masz przecież ślad ....
Golden Eye ..... To już coś - hasło, tekst, wiadomość - zastanów się ...
Zastanów się! Zastanów! - Bond z poczerwieniałą twarzą poderwał się na
równe nogi z wściekłości. Już chciał coś krzyknąć, machnął ręką i zastygł
nieruchomo. Jego wzrok utkwił w liściach i gałęziach krzaku, pod którym
siedzieli. Nagle jego twarz poruszyła się i d’Artagnan usłyszał jego szept:
.... Golden Eye... Golden Eye ...
Nie!!!
.... Golden Rooi !!! Rooibos!!!
Eureka!!! Mamy, mamy wiadomość!
Chodzi o Rooibos!!! - wykrzyknął i rzucając muszkieterowi
swoją komórkę, zakomenderował: dzwoń po Archimedesa ! ...
Wcale się nie dziwię. Wspaniały antyczny grecki uczony,
odkrywca i fizyk na pewno byłby właściwym interlokutorem dla Bonda w kwestii
rooibosu.
Rooibos to wyjątkowa roślina, wyjątkowy krzak, z tej właśnie
przyczyny nazywany zwykle czerwonym zlotem Afryki. Rośnie tylko i wyłącznie na
terenie RPA, jego liście i gałązki cięte są na wiórki i suszone. Na skutek tego
procesu przybierają postać „igiełek"
i takie do nas trafiają. Jeśli poddawane są procesowi palenia, przybierają
charakterystyczny czerwono - miodowy kolor. Dzięki urodzie rubinowo - złotego
naparu, licznym zdrowotnym właściwościom i miodowemu smakowi tudzież korzennemu
bukietowi Rooibos zyskuje coraz szerszą rzeszę fanów - rozprzestrzeniając się
błyskawicznie jako alternatywa kawy i herbaty po całym świecie.
Wyróżnia się brakiem charakterystycznego dla kawy i herbaty
posmaku goryczy - nie zawiera bowiem garbników. Nie zawiera także
uzależniającej KOFEINY . Ta właściwość Rooibosu powoduje, że mogą go pić bez
ograniczeń dzieci i kobiety w ciąży.
Dodatkowo obfituje w żelazo, budujące krew i zapobiegające
mdłościom u przyszłych mam. Obniża ciśnienie krwi, hamuje proces starzenia się
i hamuje produkcję komórek nowotworowych. Hamuje rozwój arteriosklerozy i
zapobiega miażdżycy. Zawiera ponad 50 razy więcej enzymu SOD ( dysmutaza
ponadtlenkowa) niż jakiekolwiek inne zielone herbaty. Enzym ten jest silnym
antyoksydantem wytwarzanym przez organizm ludzki.
Stymuluje wytwarzanie mleka u karmiących kobiet. Zalecany
jest w wypadku kolek u 3-miesięcznych niemowląt. Obecna w nim rutyna zapobiega
tworzeniu się zakrzepów oraz obniża poziom cukru we krwi. „Autorzy” jego pięknego
zapachu - zawarte w nim olejki eteryczne są naturalnymi antydepresantami.
Pobudzają wytwarzanie serotoniny - hormonu „dobrego nastroju", dając kopa
wszelkim naszym dołom i depresjom. Zawiera wapń, miedź, żelazo, potas, fluor,
cynk, magnez, sód, mangan. Istna Tablica Mendelejewa. Wapń, magnez, mangan
budują kości. Mangan czuwa nad ich prawidłową budową, nad wytwarzaniem hormonów
przez śledzionę, wytwarzaniem enzymów wywołujących przyswajanie witaminy C,
daje impuls tarczycy do wytwarzania hormonu tyroksyny, zapobiega wolom.
Kontroluje mózg i układ nerwowy i czuwa nad prawidłowością ich funkcjonowania.
Roli magnezu nie sposób przecenić - jest paliwem nerek, wpływa na ich stan,
jest budulcem kości, w istotny sposób wpływa na układ nerwowy. O wapniu
napisano całe tomy, jak wiemy jest głównym składnikiem budulcowym szkieletu,
pełni także inne liczne role. Potas to władca humorów naszego serca. Ciśnienie
naszej krwi zależy od poziomu sodu.
Cynk to panaceum na skórę - jest także składnikiem
budulcowym niektórych enzymów. Na tym wyliczanki zalet naszej primadonny
Rooibos nie koniec. Doskonale zwalcza wszelki trądzik, wysypki, wypryski,
pokrzywki. Dzieje się tak za sprawą kwercetyny, substancji, która hamuje
wydzielanie histaminy - czynnika powodującego reakcję zapalno -alergiczną. Kwercetyna,
izokwercetyna, luteolina i rutyna mają istotne znaczenie w niwelowaniu
wszelkich zmian w kierunku cukrzycowym. Rooibos nie jest używką, mimo to
pozwala się sobą delektować jak ... piękna żona. Zbawiennie wpływa na stan śluzówki naszej buźki,
zwalcza stany zapalne gardła. Chroni układ pokarmowy. Dość nudów ... sprawdźcie
sami - poszperajcie w materiałach, wpisując w wyszukiwarkę magiczne imię
primadonny Rooibos. Opowiem wam jeszcze tylko, że w Afryce Środkowej czerwony
krzew traktowany był jak Żeń - Szeń przez Chińczyków - był lekiem na wszystko i
świętą rośliną. Jako symbol solarny dodawał ciepła, światła, energii i woli
walki.
Czerwone liście i kora Rooibosu kojarzone były z krwią.
Uważano ( i uważa się tam nadal) Rooibos
za „ płyn życia”. Napój z Rooibosu pili szamani przed sesjami uzdrawiającymi.
Podawano go kobietom przed porodem, w minimalnych ilościach chłopcom przed
obrzędami inicjacyjnymi. Napój z Rooibosu nazywany był często „ogrzaną krwią
nieba". Jego krzew miał tak nadzwyczajną pozycję wśród wszelkich
składników diety, że uważany był nieomal za uosobienie solarnego bóstwa. Ta
czołobitność wobec zalet Rooibosu spowodowała, że nie wolno było w jego pobliżu
dokonywać żadnych „brudnych"
czynności duchowych ani załatwiać potrzeb fizjologicznych. Za to ostatnie
groziła dekapitacja - niekoniecznie na szafocie - karano za takie wykroczenie
śmiercią. W obecności krzewu mówienie o nienawiści, chorobie i zawiści było
zakazane. Nawet prośba o uleczenie choroby musiała być wyrażana w sposób oględny.
Krzew sam potrafił wyczuć chorobę i działał poprzez rozpuszczenie blokad
energii w ciele.
Boska prima diva Rooibos, zwana z łacińska Aspalathus
linearis należy do rodziny kameliowatych. Współczesna medycyna klasyczna mimo
chęci , jak zawsze zresztą w wypadku
składnika czysto naturalnego) nie jest w stanie odmówić Rooibosowi szeregu
właściwości leczniczych. Wspomnieć należy także o wzmacniającej roli Rooibosu
dla kości i zębów oraz fakcie, że podawany jest sportowcom w celu regeneracji,
wzmocnienia, zwiększenia wytrzymałości , ponieważ nie zawiera uzależniającej
teiny, jednocześnie uzupełniając wszystkie braki mikroelementów.
A co z tymi, którzy już i tak mają niskie ciśnienie ? - zapytacie
pewnie. No przecież istnieją jeszcze inne opcje - kawowego kopa daje babka
lancetowata pół na pół z macierzanką. Polecam także boską herbatkę „polskiego
króla Stasia ", czyli herbatkę podawaną przez służbę Stanisława Augusta
Poniatowskiego miłym gościom na obiadach czwartkowych. Kiedyś znalazłam ten
przepis - spróbowałam - po prostu delicja. W skład tej herbatki wchodzą:
- suszony kwiat dzikiej róży (daję kwiat róży - mniam …) -
liść maliny - liść jeżyny - kwiatostan lipy - kwiat akacji…
w równych częściach ... rozgrzewająca, wytrawna, rozkoszna,
energetyzująca, słodkawa, pachnąca ...
Dowolnie sterując proporcjami dodaję do niej często jeszcze
kwiat bzu czarnego i ... ROOIBOSU .... Panie .... Panowie.... kłaniając się Wam
nisko i pozdrawiając podkreślam jak zawsze:
Toujours a votre disposition.
Pozdrowienia i uściski - Wiola Grigorijew
P.S. Nie zapominajcie, że Prima Diva Rooibos to
arystokratyczna Księżniczka - jak każda szanująca się herbata wrzątku nie
cierpi. Należy ją parzyć w temperaturze około 95 stopni Celsjusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz