Z CYKLU BAJKI MATRIXA:
WYWIAD Z ZIMĄ ...
Umówiłyśmy się w „Wiedeńskiej”.
To najlepsza kawiarnia w Żywcu.
Stare pałacowe stajnie Habsburgów ożyły i wypełniły się
duszami ich dawnych pracowników, kiedy została otwarta.
Dwa razy proszono mnie o ich wyprowadzenie, co niniejszym
uczyniłam.
Kiedy siedziałam jak zwykle w wygodnym fotelu, popijając
zakazaną mi kawę po wiedeńsku, pojawiła się nagle w drzwiach od ulicy.
Otworzyła je z
impetem i szeroko, jej smukła, wysoka sylwetka młodej Carewny odcięła się lśniącą, błękitną bielą od
szarego tła ulicznej rzeczywistości.
Spojrzała w głąb półmroku panującego w pomieszczeniu i
rozpoznawszy mnie, trzema zdecydowanymi ruchami znalazła się przy mnie.
- Witaj … .
Spojrzałam na Nią –
jak zwykle wyglądała olśniewająco.
Błękitno - biała poświata kryształków śniegu na platynowych
lokach okalających twarz, lodowe strusie pióra tworzące wokół niej rewiową
koronę.
Świetlista twarz o zimnych, delikatnych rysach. Małe ale
pełne usta …. mocna śledziona – pomyślałam – sądząc po ich wykroju – pokryte transparentnym błyszczykiem o mleczno
- perłowym odcieniu.
Tylko oczy odcinały się od tła – były ciemne, jak galaktyczne czarne dziury.
- Pięknie wyglądasz – nie kryłam zachwytu.
- Zawsze jestem piękna
– uśmiechnęła się – nie zauważyłaś? Spojrzała na mnie
migdałowymi studniami bez dna.
- Podobno jesteś porą śmierci? Chińscy medycy przypisują ci
trupi zapach i stan niebytu.
- Tak i nie … patrzyły na mnie oczy Marleny Dietrich ….. śmierć to stan
spoczynku.
Konieczny dla cyklu życia, to faza stagnacji, pozwalająca
skonsolidować dotychczasowe
osiągnięcia, stworzyć z nich nową jakość, pozwalająca na
następną kreację.
Jak każda istota należąca do Absolutu jestem KREATOREM.
Dosłownie i w przenośni.
Konsoliduję i wzmacniam kości waszych ciał, patronuję
uspokojeniu buzującego w nich
ognia, uspokajam umysł, rozwijam refleksję, balansuję stan równowagi
po szaleństwach Lata i nostalgiach Jesieni.
Jestem Panią wielkiego YIN.
- Powiedz o tym więcej.
- Yin i Yang to dwie wielkie pierwotne, podstawowe energie,
z których powstają różne energie „specjalistyczne”.
Yin- czyli Ja – to zimno, ciemność, wilgoć, cisza, spokój,
niedziałanie, wycofanie, przyjmowanie w siebie, introwersja, implozja – nie ma
sensu dalej wyliczać....
YIN to materia...... skompresowana, maha - gęsta forma
energii.... w jakimś sensie zastygła.
Ja jestem
cesarzową YIN na tej pięknej planecie.
Jestem pięknym,
Boskim Chłodem, przechodzącym cyklicznie w małe YIN mojej
Cesarsko -
Królewskiej Siostry Wiosny.
Kiedy
przychodzę na poziomie energetycznym, poziomy fizyczne zmieniają się.
Często
jestem dużo wcześniej, niżby się Wam wydawało.
Uniosła smukłą dłoń.... kryształowe bransolety na nadgarstku
wydały szklany dźwięk.
- Przygotowuję się do mojego entree na klimatyczną scenę Gai
już wtedy, kiedy moja Złotowłosa siostra Jesień
zmienia swoje kolorowe suknie.
Często
zdarza się Wam zapominać o prawach, którymi się rządzę – choć kocham Was jak wszelkie
inne stworzenie, nic nie poradzę na wasze zimowe kłopoty, jeśli sami nie
zaczniecie postępować zgodnie z moimi – zatwierdzonymi w planetarnym planie prawami.
- Co więc Nam radzisz?
- Pomyśleć o sobie.
Pomyśleć o swoim ciele.
Pomyśleć o swoim duchu, emocjach, użyć serca i umysłu.
- Mamy więc duchowo – materialistyczną „Mieszankę Wedlowską”
na zimę?
- Tak – uśmiechnęła się swoim zniewalającym uśmiechem
Błękitnego Anioła.
Ale bez
cukru!
- Co więc radzisz robić z ciałem podczas Twojego
panowania w naszym klimacie?
- Wszystko to, co równoważy moje Yin i daje Yang – czyli
ciepło.
Zacznijmy od pożywienia.
Wprawdzie zdarzają się jeszcze jednostki o „atomowym” yang,
nieprawdopodobnie mocnej prawej nerce, podtrzymującej „mały ogień”, ale to już
rzadkość.
Być może oni mogą pozwolić sobie na surowe jedzenie,
chodzenie w cienkiej bluzce,
picie zimnych napojów (nie chodzi mi bynajmniej o Coca - Colę,
Pepsi, dopalacze czy napoje gazowane, słodzone
aspartamem i kolorowane
farbkami), od czasu do czasu brak snu.
Ale to
tylko jednostki.
Populacja
ma osłabione zarówno Yin jak i Yang – a co z tego wynika …. Chi … czyli energię życia.
Życie to ruch – potrzebne jest więc ciepło
dające możliwość dobrego funkcjonowania procesom metabolicznym oraz
skonfigurowanemu wokół nich skomplikowanemu systemowi energii i ciał.
Potrzebujecie ciepła. Wasz klimat jest bardzo zimny nawet wiosną, latem
i jesienią.
Moje yin
króluje w chłodnych wodach strumieni, zimnym wietrze, porannych przymrozkach przez
większą część roku, nawet w zimnych letnich wieczorach.
Wasze
warunki klimatyczne wymagają, abyście praktycznie przez cały rok jedli
co
najmniej dwa gorące posiłki, a jeśli jest bardzo zimno, to nawet wszystkie – czyli trzy.
- Jesteś porą stagnacji, uspokojenia, bezruchu.
Znasz jakieś panaceum na pojawiający się wzrost wagi ciała?
- Nic łatwiejszego … poprawiając się wygodnie w fotelu mimowolnie zaprezentowała nienaganną
sylwetkę smukłej sylfidy.
Po prostu przestrzeganie zakazu jedzenia po 17., kiedy to
zbliża się pora minimum energetycznego żołądka, kończącego swoją dzienną pracę
i udającego się na spoczynek.
Każdy musi spać, jelita i on także.
Jeśli im na to pozwolicie, waga nie tylko nie wzrośnie, ale
doświadczycie „cudu mniemanego” czyli … jej spadku!
Zapomnieliście ponadto o prostym, skutecznym i zdrowym
tricku....
Ciepłej zupie.
Ciepła zupa dodana do posiłku spowoduje spadek wagi pomimo
zwiększenia jego ilości, rozgrzeje bowiem żołądek i cały system, który zacznie
pracować lepiej i efektywniej.
Nie koniec na tym – spowoduje, iż pojawi się regularnie wypróżnienie
ciała ze zużytych resztek pokarmowych bez kupowania w trefnej aptece
farmaceutycznych cudów na kiju.
Tym, którym brakuje w jelicie prostym i grubym odpowiedniej
flory bakteryjnej polecam prostą mieszankę - przekąskę na śniadanie (zwłaszcza
gnającym do pracy bez niego).
3 suszone
morele, 3 suszone śliwki pokrojone w kostkę , 2 - 3 pokruszone orzechy włoskie,
zalane wrzątkiem,
uzupełnione 1/4 łyżeczki cynamonu, do tego plasterek świeżego albo szczypta
suszonego imbiru (kto imbiru nie lubi, może go sobie darować lub nie zjadać).
Wszystko
to przygotowane wieczorem i zjadane na czczo rano, po porannej pobudce.
Odbudowuje
florę bakteryjną w jelitach, poprzez wzmocnienie śledziony wzmacnia chi jelita
grubego i prostego – czyli prosta droga do oczyszczenia ciała i likwidacji stagnacyjnych
blokad na poziomach subtelnych, również w ciele emocjonalnym i mentalnym.
Ponadto – powiedziała, bawiąc się platynowym lokiem
spadającym na czoło – trzeba się ruszać.
- Powiedz ludziom, że mają nie jeść po 17... a zjedzą Ciebie
….wiesz jak reagują – od razu zawodzenia o głodzie i torturach.
- Albo wykażą się rozsądkiem i po trzech dniach
spacyfikowane starą - nową procedurą
ciało powie tak, albo będą postępować jak dotąd, niszcząc je i przyczyniając
się do jego obumierania – w jej wzroku nie było ani krzty litości.
Nie widzę innej opcji z wyjątkiem opcji „łagodnego robienia
rewolucyjnych porządków”, sprytnie wykorzystującej mechanizm aklimatyzacji do
nowych warunków.
Polega ona na stopniowym przesuwaniu – np. co 3 dni – bo po
trzech dniach powstaje pierwszy efekt -
pory zakańczania jedzenia w trakcie doby.
Czyli dzisiaj jutro i pojutrze np. 20, następne trzy dni
19,30 i tak dalej aż do 17.
Łagodnie, ale skutecznie, choć z pewną stratą czasu na
poprawę samopoczucia.
Jednak to lepsze od niedziałania na swoją korzyść.
Jesteście inkarnowanymi istotami posiadającymi żyjące ciało –
to zobowiązuje.
Wiele Istot astralnych chciałoby je mieć.
Naprawdę nie wypada go dewastować …. wstyd.
- Osobną sprawą jest jak rozumiem dobór składników żywieniowych
w czasie Twojej kadencji...
- Wy, Ludzie nie umiecie obsługiwać swojego ciała – jest
zimno, należy je rozgrzewać .
Zdrowymi, dostępnymi świeżymi składnikami.... niektóre z
nich opisałaś na swoim blogu.
Miksturkę z imbiru
(sok z 1 cytryny, odrobina kurkumy, odrobina oleju LUB MIKS DAKTYLOWY (wtedy smaczniejsze
z herbatą), starty imbir w większej ilości,
przełożyć do słoiczka, używać do herbaty, lub biorąc po łyżce, zwłaszcza
dla rozgrzania ciała i przy przeziębieniu i infekcjach), gorące, termicznie
zupy z gorących energetycznie składników.
- Opisałam niektóre tylko zupy, biorąc pod uwagę lodowatą wiosnę 2013,
ciskającą z wściekłością śniegiem i walącą po oczach mrozem – 15 stopni Celsjusza w Święto Równonocy...
Teraz dopiero jest okazja, żeby przedstawić gwiazdy zimowego
stołu, zdrowe, smaczne
i prawie za bezcen.
Zupa krem z cebuli, zupa krem lub rosół z czosnku albo
cesnokova polewka robiona na moim
terenie, czyli 20 km od Słowacji, skąd pochodzi zupa krem z marchwi, wegański
miksowany krem Minestrone – czyli zupa krem z jarzyn, podkręcony termicznie
czerwony barszcz na jabłkach i daktylach, wege krupnik na kaszy gryczanej,
nawet podkręcony termicznie przez ostre przyprawy długo gotowany wege żurek,
podobnie z wychładzającą, ale zrobioną na ostro, z dużą ilością rozgrzewających przypraw, zupą pomidorową.
Im dłużej gotowane, tym cieplejsze energetycznie.
Dlatego długo gotowany krem z fasoli lub zwykła fasolówka
czy soczewicówka z dużą ilością cebuli zesmażonej z tartą marchewką będzie dużo
cieplejsza dla ciała niż ta sama zupa ugotowana innym sposobem i krótko.
Jeśli więc zupa lub krem z brokułów czy pieczarek pamiętajmy
o czosnku, cebuli, chilli,
dużej ilości kminku, który zwłaszcza łamany i mielony jest doskonały do doprawiania i
ogrzewa ciało. Ziele angielskie, liść laurowy, pieprz.
Łatwo dogrzać ciało chilli, papryką ostrą, curry,
kardamonem, cynamonem (tak, tak, zupy także) imbirem, jałowcem, „gorącym”
suszonym rozmarynem - doskonale „udają”
mięsne smaki, bo tzw. mięsny smak to smak ... przypraw, dodawanych do mięsa.
Kurkuma robi swoje –
jest silnie antynowotworowa, rozgrzewa, daje jasność umysłu, to panienka
zdecydowanie ognista – w sam raz na zimowe klimaty.
Na zupach
się nie kończy – doprawione ostrymi przyprawami placki ziemniaczane, kluski (duża
ilość kminku, przypraw), naleśniki z ostrymi farszami, także z kasz i jarzyn,
najlepiej z kilku rodzajów mąki, w tym jaglanej i kukurydzianej albo rozgrzewającej
gryczanej, ba, nawet łazanki z mąki
gryczanej z tradycyjnym farszem z kapusty cebuli i pieczarek.
Ja
podgrzewam sobie atmosferę (jak nie zapomnę! ) gulaszem z cebuli własnego pomysłu -
poszatkowana cebula i przyprawy, można dodać jakieś jarzyny, ale wtedy mniejszą
ilość, cebula gra pierwsze skrzypce.
O sosie
cebulowym, czosnkowym, paprykowym, także podkręconym ostrymi przyprawami, pietruszkowym z zielonej pietruszki i szpinakowym pamiętamy, że muszą być ostro doprawione lub
podane z ostrą gorącą potrawą lub też ostatecznie – im zimniej – z potrawą mocno
ogrzaną.
Nic nie
stoi na przeszkodzie, żeby do gorących potraw na słodko – słodzonych daktylami podać
sos cynamonowy lub kardamonowo – cynamonowy.
Mam też
dla Was sos czekoladowy, czekoladowo-orzechowy czyli sos „ nutella”,
daktylowy,
daktylowo - kokosowy, pokuszę się nawet
o żurawinowy.
To
wszystko da się zrobić.... bez cukru i czekolady.
Opiszę w
zakładce „przepisy”
Możecie
użyć swojej inwencji – sos z ostrej papryki robiony na papryce surowej lub
w proszku, sos na papryce słodkiej – tę ostatnią wystarczy ugotować, obrać,
zmiksować, dodać do sosu na bazie zasmażki, sos pieprzowy na różnych rodzajach
pieprzu lub po prostu pospolitym czarnym mielonym pieprzu, doprawiony ostro na
bazie zasmażki, sos majonezowy na własnym albo dobrym majonezie Kieleckim.
Sam żar
(także w łożu). (Y).
Kłaniam
się Wam pięknie z zapiekanką z trzech
rodzajów kasz, np. orkiszowej, gryczanej i jaglanej albo gryczanej,
kukurydzianej, jaglanej albo gryczanej, jaglanej, jęczmiennej, nadzianej dowolnym ostrym farszem lub farszami – w grę
wchodzą szpinak, pomidory, kapusta z
cebulką, pieczarki, papryka, farsz z buraczków duszonych z cebulką, farsz cebulowy...
ta inwencja będzie mnie kosztować sporo pisania w zakładce przepisy...
Nie
zapomniejcie przy tej zapiekance o ziołach prowansalskich i innych przyprawach
...
Nie od
rzeczy jest lazania – naleśniki z mąki gryczanej albo mieszanej, ostre farsze: pomidorowy, szpinakowy, jarzynowy, do tego
ostry smakowity sos.
Z
pierogami też możemy poeksperymentować – użyć
różnych rodzajów mąk, żeby były energetycznie cieplejsze niż te z
pszennej mąki.
- Rozpędziłaś się droga Wiolu z tym jedzonkiem – uśmiechnęła
się kokieteryjnie.
Mój czas
na Twój wywiad ze mną jest ograniczony, muszę
przecież polecieć i zmrozić co
nieco na Szpicbergenie, Arktyka też nie lubi
braku śnieżyc, w Norwegii dzieci czekają na mnie z noskami przyklejonymi
do szyb, a Koło Polarne bez mojej lodowatej urody jest tylko zwykłym kółkiem,
więc proszę napisz im teraz trochę o napojach.
- Oczywiście, jakżebym mogła zapomnieć - żachnęłam się.
Mają być obowiązkowo ciepłe, nawet gorące.
Różne pyszności opisałam już moim czytelnikom w bajce „Kwiatki
na herbatki”.
Tutaj wspomnę tylko o możliwości robienia różnych gorących,
dogrzanych kompotów, z jabłek, gruszek, śliwek suszonych i owoców świeżych, które
także są w czasie Twojego Miłościwego Panowania dostępne.
Kardamon, cynamon, goździki, wanilia, anyż do woli i bez
umiaru.
Daktyle i rodzynki
jako słodzik.
Taki kompot można zmiksować i podać jako „kompot krem” -
czyli kompocią zupkę.
Przy
okazji dogrzewania zimowego nie możecie zapomnieć o tym, że większość jedzenia ma
być ugotowana – więc i owszem, surówki tak, ale zasmażana wege kapusta, marchew
z groszkiem posłodzone miksem daktylowym, gorące zasmażane z cebulką buraczki, buraczki
na gorąco z wtartym jabłkiem to sezonowy design.
Reszta to
eksperymenty, np. gotowane jarzyny, albo brokuł czy kalafior polane ostrymi sosami.
Zasmażana
duszona kalarepka i owszem.
Doskonale
rozgrzewają wszelkie surówki z czarną rzepą.
Jak wam się
zrobi za gorąco, pozwalam schłodzić się pomidorami z oliwą, cebulką i octem balsamico.
- No dobrze, mój czas na wywiad dla Ciebie się kończy –
bransoletki na nadgarstkach ponownie
wydały szklany dźwięk – musisz mi to wybaczyć, ale już zaraz lecę - chuchnąć zimnem na Kilimandżaro - trochę wybielić czarny afrykański garnek
pełen starej wulkanicznej lawy.
- Oczywiście, koniecznie – tym razem ja uśmiechnęłam się
wyrozumiale.
W takim razie może powiemy ludziom jeszcze o śnie.
- Uważasz, że nie pamiętają i należy im o tym przypominać?
Zmarszczyła brwi.
- No cóż, w dzisiejszych czasach w alkowach króluje … telewizja.
- Skandal! Syknęła i nagle zamyśliła się.
Czy Oni w ogóle znają instrukcję obsługi własnego ciała?
Przypomnij
im zatem, że jestem Panią Yin i w czasie
trwania Mojej Cesarskiej Kadencji mają obowiązek spać od 21.!
Ale już o
23. pozwalam im wstać.
Te dwie
godziny potrzebne są niezbędnie dla zdrowia.
Oczami skośnymi i czarnymi jak dwa firmamenty zerknęła
dyskretnie na stary zegar wiszący nad bufetem – czas na mnie … szepnęła mi w
ucho – uniosła się z fotela lekko niczym płatki śniegu na wietrze, okręciła wokół
własnej osi jak wirująca Parka i z
głośnym szelestem sukni przybranej tęczowymi kryształkami lodu pofrunęła nieomal
do drzwi, za którymi znikła w mgnieniu oka.
Pozostał po Niej tylko chłód …
…Ubierzcie się więc ciepło, nie róbcie na paskudę
odsłoniętym, niedogrzanym nerkom, nie narażajcie gardła na skoki temperatur,
nie trapcie śledziony stanem zapalnym w postaci kataru, bo odwdzięczy się Wam
niesławnie grypą albo przeziębieniem, nie dobijajcie jej słodyczami. Chrońcie głowę, zwłaszcza
jeśli bardzo wrażliwa na zimno, bo macie jedną. Nie zapominajcie o uszach.
Zmarzlaki pod gorący prysznic, do ciepłego łóżka, z kotem
albo psem w ramionach i dzbankiem
dobrego gorącego napoju na podgrzewaczu i na podorędziu. O partnerze nie
wspominam, bo chyba sami pamiętacie.
Zadbajcie o dobre, lekkie ciepłe buty. Zadbajcie o siebie.
O! Proszę!
Jej Wysokość Cesarzowa Zima zapomniała swojego wachlarza z
lodowych strusich piór...
Będę miała jak znalazł na Sylwestra!
Jesteśmy do siebie pod wieloma względami podobne, więc chyba
się nie obrazi...
Pozdrawiam serdecznie,
Wiola Grigorijew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz