Z cyklu Bajki Matrixa: Krótka Bajka o
suplementach
Był
sobie, a właściwie przecież nadal jest
dość stary hologram, w którym rozgościli
się hierarchowie Matrixa. Na początku nic na to nie wskazywało, dusze zaludniające swoimi awatarami ten hologram
wydawały się dość rozsądne – żyły w dostatku i spokoju, rozwijając
nieprzerwanie swoje JESTESTWO.
Pewnego
razu wszystko trafił przysłowiowy szlag.
Ktoś
zwariował na punkcie seksu, ktoś inny na punkcie gadżetów, ów na punkcie kasy.
Najważniejszym
jednak z naszego punktu widzenia – obecnych uczestników tego żałosnego na dzień
dzisiejszy szrekowiska – był obłęd na
punkcie władzy, który zdezorganizował wszystko.
Duszom
grającym w tę grę zrzedły miny – przyszedł w hologramie czas, w którym
wszystkie zaczęły się bać, bowiem obłęd na punkcie władzy jest obłędem
najbardziej brzemiennym w skutki i nawet takie tuzy jak Serafin Satanael czasami
ciężko żałują swoich wyborów.
Ale
to nic J przecież Dziadek już dawno
postanowił, że Satanael i tak wróci do
Światłości, więc nie mamy się co jego wierzganiem przejmować, przyjemny nie
jest, fakt, no ale zimne frytki też nie są przyjemne.
Nie
to jest jednak najważniejsze.
W
hologramie wszystko stanęło na głowie – dusze zamiast grać w
nieśmiertelność zaczęły bawić się w
egzekucje, wojny, kłamstwa, szalbierstwa, oszustwa i kradzieże, choć wiemy
przecież – kto żyw i rozsądny – że w tym hologramie tak naprawdę nikomu niczego
ukraść nie można.
Dziadek
pilnuje, żeby było w nim nieskończenie wiele energii. Zapanowała jednak iluzja
i niektórym nawet zaczęło się zdawać i zdaje im się do dzisiaj, że są źli (ha
ha ha J ), groźni, straszni, brzydcy i taki tam
haardcoorrrrrrrr ….. J
J J.
Ale
nie o tym chciałam Wam w tej bajce opowiedzieć, a mam przecież z założenia opowiadać
krótko.
Otóż
moi drodzy, w tym szrekowisku najistotniejsze i zdecydowanie nierajcujące jest to, że
przejęły ten lunapark międzywymiarowe istoty, które zbyt się przejęły swoimi czarnymi rolami i wzięły je bardzo serio. Łupią nas jak Tatarzy, porywają ludzi i
zwierzęta, przeniknęły do naszych struktur i udają naszych. Zrobiły się
wyjątkowo butne i bezczelne, zresztą już
wręczenie Mojżeszowi katalogu 10 przykazań jest dużą bezczelnością, o Chaldei i sumeryjskiej ściemie pisać nie będę, bo nie
ma co komentować.
Nawet
i to nie jest jednak najgorsze. Najgorszy jest ich cel.
Stworzyli
nasze hybrydowe rasy, abyśmy im służyli życiem zdrowiem i pracą. Jesteśmy ich śmierdzącymi
niewolnikami - mrówkami robotnicami, wartymi tyle ile potu, cierpienia i trudu
są w stanie z nas wycisnąć.
W
tym wszystkim nasze życie nie jest dla nich bynajmniej najważniejsze.
To
samo należy zauważyć o naszym zdrowiu.
Mają
je w głębokim poważaniu.
Niebajkowe vivaria Reptilian w bazach pod Nevadą i
Nowosybirskiem, a także w innych i to wcale nie nielicznych miejscach na naszej
( nasza, a co!) pięknej planecie i
dochodzące z nich potworne krzyki torturowanych tam przedstawicieli
naszej rasy świadczą dobitnie o tym, że ich karmicznym celem nie jest wcale
rozwijanie współczucia i miłości dla innych istot.
Na
szczęście jesteśmy nieśmiertelnymi bytami.
Faktem
jest jednakże, iż każda dusza świadomości Jam Jest wychodzi z takiej przygody
pokiereszowana, jakby ją złapali piraci i trwa czasami wiele inkarnacji (niekoniecznie
ich liczba zawiera się w liczbie jedno – dwucyfrowej), ba, eony czasu i inkarnacji,
zanim zrzucą z siebie to ohydne doświadczenie wyniesione z niemiłej zabawy.
Wracając
do tematu krótkiej bajki, ich celem było
stworzenie nas do pracy, abyśmy byli zdrowi, mocarni i …. nagle upsss…. żyli głupio i krótko. Żadnego rozwoju, bo
po co.
W
tym celu bajdy o drzewie wiadomości, grzechu
pierworodnym i … zdrowym żywieniu.
Teraz
to już także o leczeniu i tym co nas leczy.
No
bo przecież, jeżeli ktoś leczy ryby jak przysłowiowa czapla w bajce La
Fontaine’a, to ma wyżywienie, zabawę i same profity.
Ryby
same się godzą, same chcą i z rybim śpiewem na rybich ustach prawie jak lemingi
lub owce ochoczo podążają do nowego stawu (czytaj vivarium), gdzie oddadzą życie za Towarzysza Imperatora (nie wiem kto
to, ale ryby także nie wiedzą), zagłosują w wyborach i pooglądawszy TV odejdą
do Nirvany, w przekonaniu, że ich cierpienie komuś przyniesie pożytek J.
No
i przyniesie. Międzywymiarowym paskudom, które wciskają nam totalną ściemę,
żebyśmy się sami układali w rzędach do przysypania ziemią.
Ja
wysiadam z tego pojazdu na ile to możliwe. Wy pewnie też.
Co
robić ?
W pierwszym rzędzie zadbać o zdrowie.
Wiele
klocków składa się na nie, jednak wszystkich niemalże trapią ostatnio objawy
braku mikroelementów. Magnezu, potasu, wapnia, fosforu, manganu, boru … także
miedzi oraz innych.
Ten
pierwszy niedobór przez paskudy okrzyczany i eksponowany jest nam dobrze znany.
Wiemy jakie są jego objawy, Matrix nie szczędzi nam ich opisów, jednocześnie
usłużnie reklamując codziennie suplementy, które nam tak chętnie sprzedaje za
sporą kasiorę, zamiast oddać nam czystą planetę, czyste ciało jej ziemi, czystą krew jej czystej wody i czysty oddech jej czystej
atmosfery. Także jej czystą sukienkę w postaci roślinnej szaty naszych
roślinnych braci i czyste duchowo towarzystwo naszych braci zwierząt.
Reptilian
niestety (ani innych paskud typu Zeta – Reticuli ) do nich nie zaliczamy, więc
pa! szerokiej drogi.
Matrix
wciska nam magnez jak lód Eskimosom jako panaceum na wszelkie drżenia, skurcze,
herzklekot, zmęczenie, nerwowość. Milczy jednak jak zaklęty o potasie.
Obok
chloru i sodu - następnym elektrolicie – minerale rozpuszczającym się w wodzie,
przenoszącym ładunki elektryczne i decydującym w strategiczny sposób o
gospodarce wodnej organizmu.
Przeciętnej
awatarze Matrixu 3D woda i regulujący
jej pracę w fizycznym ciele potas są niezbędne. Tutaj dochodzimy do sedna
naszej bajki .
Osoby
, którym brakuje potasu odczuwają słabość, zmęczenie i nerwowość , drżą im mięśnie,
cierpią na niewyleczalne serwowanym na wszystko magnezem ostre skurcze mięśni nóg i nie tylko, mają
zaburzenia pracy serca, są apatyczne, na skutek nieprawidłowej pracy mięśni
mogą się uskarżać na zaparcia i wzdęcia, są ogólnie osłabione i cierpią na
nadmierną senność (wszyscy znamy przypadki ludzi, którzy ciągle tylko by
spali nie wiadomo dlaczego).
Winien
jest brak potasu.
Mało
kto ma jego nadmiar, który może się prezentować zwolnioną akcją serca,
drętwieniem kończyn, spadkiem siły mięśni.
Co
więc robić ? J J J
……. Olać Matrix z jego propagandą i suplementami.
Samemu
w niezwykle łatwy sposób uzupełnić braki potasu.
Najwięcej
tego pierwiastka znajduje się w suszonych owocach: morele, figi, rodzynki,
jabłka, w kaszy gryczanej, która przy okazji jest bezglutenowa, ziemniakach,
pomidorach i jego przetworach, avocado, zielonych warzywach liściastych, kiwi,
bananach, grapefruitach, selerze (o Mamma Mia !).
Przekąska
regulująca wypróżnienie, składająca się więc z 3 pokrojonych w kostkę suszonych
moreli, 3 pokrojonych w kostkę suszonych
śliwek, ¼ garści rodzynek, 2 pokrojonych w kostkę suszonych fig, 2 pokruszonych
włoskich orzechów, doprawiona cynamonem w ilości ¼ łyżeczki, zalana wrzątkiem w
ilości około 2/3 lub 1 szklanki i
pozostawiona na noc będzie nie tylko szybkim, sycącym śniadaniem przed wyjściem
do pracy, nie tylko panaceum na wypróżnienie (reguluje florę jelitową), nie
tylko wzmocni i uwapni w prawidłowy sposób nasze kości poprzez dostarczenie koniecznego do tego
procesu boru, ale za przysłowiową darmochę uzupełni nam braki potasu a także
boru zawartego w orzechach i wpływającego na ich stan i pracę nerek (obecność
boru jest warunkiem utrzymania wapnia w
kościach).
Skończą
się skurcze mięśni i inne przykre objawy.
Koniec
bajki.
Nie dajmy się rolować paskudom.
Nie
nabijajmy kieszeni sprzedajnym lekarzom.
Nie
karmmy wielkiej farmy. Ona i tak jest już NAŻARTA !!!
Pozdrawiam
-
Wiola Grigorijew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz