Strona ta wykorzystuje pliki cookies w celu realizacji swoich usług i funkcji zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz samodzielnie dostosować warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

czwartek, 13 czerwca 2013

Z cyklu bajki Matrixa: sojowe komety i Pilot Pirx.









Z cyklu bajki Matrixa: sojowe komety i Pilot Pirx

....Pirx - siedział zamyślony przed bulajem swojego kosmicznego bzika, kiedy nagle zauważył w dali Mlecznej Drogi jakieś dziwne, nieregularne kształty, których trajektoria lotu dziwnie przypominała trasę jego służbowego lotu.

Robot stojący obok niego nagle zaczął przestępować z nogi na nogę i chichocząc cichutko podśpiewywać monotonnie: soja, soja... la la , soja , soja , la la.....

- Co u licha ?

Spojrzał na niego z dziwnym wyrazem twarzy, ale robocik najwyraźniej ubawiony sytuacją nie poprzestawał. Na jego lateksowej twarzy błąkał się filuterny uśmiech nawiedzonego mechanola...

Pirx oniemiał - ta głupia maszyna, nie dość, że doprowadziła ostatnio do zderzenia środy dziadka Lema z piątkiem biskupa Kurii Metropolitalnej Kraju Lachów, to jeszcze teraz drze z niego łacha ....

- Co jest, stary ? - powtórzył zniecierpliwiony.

- No soja !!!!! Wykrzyknął w jego ucho cyborg, nie przejmując się ilością decybeli, które wyartykułował.

- Matma z Solaris podsyła nam kotlety sojowe.

Zniżył głos do szeptu.

No i co ? Pirx nie krył zniecierpliwienia.

- W Cyberiadzie już tego nie jedzą - robot zrobił kokieteryjną minę - mmmm... na Ziemi żaden szanujący zdrowie obywatel planety też tego nie robi ...

- Zostały jeszcze bajki robotów, ale tam już też chyba wiedzą....., bo w  „Głosie Pana” były na ten temat pewne wiadomości....

Były, były - zapewniam was moi drodzy, nie tylko „Głos Pana”, ale wiele wiele innych źródeł pozycjonuje miejsce soi w jadłospisie, odnosząc się do jej wartości odżywczych, działania na organizm ludzki i skutków ubocznych jej spożycia w rozpowszechnionej formie „niby – mięsa”, używanej zwłaszcza przez wegan i wegetarian.

Temat jest zasadniczo krótki - lansowana jako niby - mięso soja (swoją drogą, po co wegetarianinowi i weganinowi niby - mięso ?) od 4 tysięcy lat służy w Azji jako karma dla zwierząt i takie ma zastosowanie.

Azjaci nie konsumują kotletów sojowych, gulaszu sojowego, pulpetów sojowych itd. itp.

Używają w celach spożywczych jedynie fermentatów soi - tofu (zwłaszcza Japonia) i sosów sojowych.

Oba produkty powstają w wyniku fermentacji, która uzdatnia soję na tyle, że przechodzi ona przez układ pokarmowy i jest „utylizowana” bez większych strat dla gospodarki energetycznej ludzkiego ciała. Zwłaszcza sos sojowy, który jest roztworem takiego fermentatu (mówimy tutaj o oryginalnym produkcie, a nie toksycznych, pełnych chemii oszukańczych podróbkach).

Procesowi fermentacji poddano soję za czasów panowania w Chinach dynastii Zhou - 1134 - 246 pn.e.

Powstały wówczas takie produkty jak miso, natto, tempeh no i oczywiście - sojowy sos.

Chińscy naukowcy - najprawdopodobniej w II wieku p.n.e. odkryli, że sojowe pure można poddać działaniu siarczanu magnezu lub siarczanu wapnia i otrzymać w jego wyniku twaróg sojowy.

Kierunek ich działań nie był chyba przypadkowy.

Reklamowana, promowana i lansowana od kilkudziesięciu lat jako cudowne panaceum na głód, niedożywienie, starość i brak witalności soja jest w swojej podstawowej postaci poważnym zagrożeniem dla układu pokarmowego i zdrowia człowieka.

Proces fermentacji powoduje, że substancje te w znacznym stopniu przechodzą do serwatki w trakcie fermentacji, co sprawia, że masy sojowe po takim zabiegu stają się od nich „w jakimś stopniu wolne” - lecz nie całkowicie.

Mówiąc jasno powoduje zablokowanie przyswajania białek przez ustrój i to na okres kilkudziesięciu godzin - nawet około 3 dób.

Chińczycy nie konsumowali niefermentowanej soi, ponieważ zawiera ona wiele takich  „antypokarmów” i toksyn groźnych dla ustroju człowieka, jak chociażby wymienione inhibitory.

Nie są one jedynym „grzechem” soi jako pokarmu dla ludzi i zwierząt.

Soja zawiera także hemaglutyninę - substancję, która zlepia krwinki.

I tutaj także nie koniec - jest ona inhibitorem wzrostu dla człowieka.

Znowu nie tylko - doświadczenia robione na szczurach i innych zwierzętach wykazały u nich identyczny proces.

Widoczne stało się ponadto nienaturalne powiększenie organów wewnętrznych u testowanych zwierząt.

O czym się nie mówi, ale co już się wie w „kołach naukowych”,  zwiększenie wzrostu drugiego pokolenia Azjatów - zwłaszcza Japończyków w USA - wiąże się nie jak się ogólnie uważa z konsumpcją mleka i nabiału ale... .ze zmniejszoną podażą soi w diecie.

Soja jest produktem organicznym, charakteryzującym się jednym z najwyższych poziomów związków fitynowych w swoim składzie. Związki te powodują blokadę przyswajania podstawowych dla ustroju człowieka pierwiastków - magnezu, wapnia, miedzi, cynku, żelaza.

U dzieci i dorosłych stale konsumujących duże ilości soi występują ich znaczne niedobory. Skutki braku magnezu, wapnia, żelaza znają wszyscy - nie są przed nami ukrywane. Inaczej jest ze strategicznym cynkiem, na temat którego mówi się oględnie, mówiąc niewiele - w kontekście faktów, których praktycznie nikt nie zna, ponieważ mają strategiczne dla Kierowników Matrixu znaczenie. Otóż bagatelizowany nieomal cynk jest koniecznym elementem rozwoju mózgu i układu nerwowego - nazywany jest w kołach znawców przedmiotu „pierwiastkiem inteligencji”. Jest składnikiem wielu enzymów biorących udział w procesie syntezy białek w naszym organizmie. Bierze udział w kontroli poziomu cukru w naszym organizmie, chroni przed cukrzycą i dba i sprawność układu rozrodczego.

W tej sytuacji jest chyba dla Was jasne, dlaczego Matrixerzy tak nam wciskają soję. Potrzebują zrobić z nas idiotów - obecny stan rzeczy już im nie wystarczy - idiota jest bardziej skutecznym wrogiem siebie niż otumaniony, ogłupiony i przestraszony działaniami Matrixu przeciętny człowiek, w którym kołaczą jeszcze jakieś mechanizmy samozachowawcze i nie do końca odpowiada mu rola leminga.

Współcześni „Bogowie spożywki” pracują nadal intensywnie nad uzyskaniem wyizolowanych protein soi. Stosowane są one we wszystkich produktach spożywczych sojopochodnych –     w procesie produkcji soja jest poddawana działaniom alkaliów, potem kwasów, rozpylana i suszona. W czasie suszenia chodzi o zmniejszenie ilości inhibitorów enzymów przyswajania białek. Jednak wysokie temperatury powodują, że denaturują się inne, korzystne proteiny soi, stają się one bezużyteczne.

Używanie barwników, środków dosmaczających, glutaminianu sodu i innych substancji powodujących, że produkty sojowe stają się smaczne dla człowieka, mimo iż nie są takie w naturalnym stanie, pozostawiam bez komentarza - tak się robi ze wszystkim, co sprzedaje się nam jako jedzenie, choć nie nadaje się, żeby to jeść. Norma.

Soja zawiera toksyczne dla człowieka izoflawony, ma działanie wolotwórcze i zaburza czynności tarczycy, co dowiedziono w szczegółowych badaniach, ale w trakcie „wojny o soję” w USA dokonano wielu oszukańczych zabiegów na dokumentacji działania soi i wyniki przeszły bez echa a soja uznana została przez FDA za produkt wysoce zdrowotny .... o zgrozo.

Tysiące - może wiele tysięcy kobiet włączyło do diety soję jako ochronę przed rakiem piersi nie wiedząc, że w istocie zawarty w niej genistein stymuluje komórki do procesu ich złośliwienia, a u kobiet spożywających wyizolowane proteiny sojowe występuje rozrost komórek poprzedzający stany złośliwe.

Ludzie Matrixerów, ich kupieni pseudonaukowcy stosują wobec nas klasyczny sposób  „sprzedawania lodu Eskimosom” - tyle tylko, że nie chodzi o lód, ale... o raka. Handlują „rakiem” jako „lekarstwem na raka”. Napędzają kapuchę do kieszeni „swoich” lekarzy, do kabzy lobby farmaceutycznego, przerzedzają populację - już „przygotowaną” spożyciem soi oraz innych toksyn do upośledzonej rozrodczości. Na tym ostatnim upośledzeniu przedsięborczy  Matrixerzy także potrafią nieźle zarobić. Ale to inna bajka.

...w 1991 roku japońscy naukowcy odkryli, iż substancje powodujące powstawanie wola tarczycy i izoflawony zawarte w soi to... te same związki.

Dowiedziono także, że karmienie niemowląt produktami zawierającymi produkty sojowe powoduje ....przedwczesne dojrzewanie u dziewcząt - u trzylatek zaobserwowano procesy typowe dla pokwitania dziewcząt - formowanie się piersi i owłosienie łonowe. U chłopców zaburzenia hormonalne, powodujące w skutkach trudności z formowaniem się „męskiego mózgu”, męskiego sposobu zachowań. Karmienie niemowląt i dzieci płci męskiej skutkuje w konsekwencji epidemią problemów z nauką , która przybiera już katastrofalne skutki - ale o tym się nie mówi .......

Matrixerzy uważają nas za owce - przeznaczone do strzyżenia i na śmierć. Owce nie mają nic do powiedzenia.

Są jedynie przedmiotem obrotu... kontrolowanego od jakiegoś czasu rytmem sojowego bluesa.

.............................................................................................

...Anihiluj! Pilot Pirx nieomal wrzasnął na cyborga - zapatrzonego w rosnące w bulaju kosmicznego bzika sojowe meteory. Robot zawahał się chwilkę .... jego maszyni mózg coś analizował. Jakby się jeszcze zastanawiał i żałował minionego smaku. Pirx wpadł w tym momencie w szał. - Durna blacho! Wysyczał - odwracając się krewko w jego kierunku. - Jeśli natychmiast nie zrobisz tego, co ci mówię, każę wymienić twoje podzespoły na kulinarne i oddam cię na pierwszej napotkanej planecie do Małej Gastronomii!!! Podzielisz los zużytego piekarnika i innego złomu!!! Przekonany ostatecznym argumentem mechanol nie dał się dłużej prosić i z jękiem przerażenia w robocich oczach nacisnął spust ..... Potem wyszeptał jeszcze tylko:

- Szkoda legendy...

I skończyła mu się bateria.    
                
Wiola Grigorijew                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz