Z cyklu bajki Matrixa:
sojowe komety i Pilot Pirx
....Pirx -
siedział zamyślony przed bulajem swojego kosmicznego bzika, kiedy nagle
zauważył w dali Mlecznej Drogi jakieś dziwne, nieregularne kształty, których
trajektoria lotu dziwnie przypominała trasę jego służbowego lotu.
Robot
stojący obok niego nagle zaczął przestępować z nogi na nogę i chichocząc cichutko
podśpiewywać monotonnie: soja, soja... la la , soja , soja , la la.....
- Co u licha
?
Spojrzał na
niego z dziwnym wyrazem twarzy, ale robocik najwyraźniej ubawiony sytuacją nie
poprzestawał. Na jego lateksowej twarzy błąkał się filuterny uśmiech
nawiedzonego mechanola...
Pirx oniemiał
- ta głupia maszyna, nie dość, że doprowadziła ostatnio do zderzenia środy
dziadka Lema z piątkiem biskupa Kurii Metropolitalnej Kraju Lachów, to jeszcze
teraz drze z niego łacha ....
- Co jest,
stary ? - powtórzył zniecierpliwiony.
- No soja
!!!!! Wykrzyknął w jego ucho cyborg, nie przejmując się ilością decybeli, które
wyartykułował.
- Matma z
Solaris podsyła nam kotlety sojowe.
Zniżył głos
do szeptu.
No i co ?
Pirx nie krył zniecierpliwienia.
- W
Cyberiadzie już tego nie jedzą - robot zrobił kokieteryjną minę - mmmm... na
Ziemi żaden szanujący zdrowie obywatel planety też tego nie robi ...
- Zostały
jeszcze bajki robotów, ale tam już też chyba wiedzą....., bo w „Głosie Pana” były na ten temat pewne
wiadomości....
Były, były -
zapewniam was moi drodzy, nie tylko „Głos Pana”, ale wiele wiele innych źródeł
pozycjonuje miejsce soi w jadłospisie, odnosząc się do jej wartości odżywczych,
działania na organizm ludzki i skutków ubocznych jej spożycia w
rozpowszechnionej formie „niby – mięsa”, używanej zwłaszcza przez wegan i
wegetarian.
Temat jest
zasadniczo krótki - lansowana jako niby - mięso soja (swoją drogą, po co wegetarianinowi
i weganinowi niby - mięso ?) od 4 tysięcy lat służy w Azji jako karma dla
zwierząt i takie ma zastosowanie.
Azjaci nie
konsumują kotletów sojowych, gulaszu sojowego, pulpetów sojowych itd. itp.
Używają w
celach spożywczych jedynie fermentatów soi - tofu (zwłaszcza Japonia) i sosów
sojowych.
Oba produkty
powstają w wyniku fermentacji, która uzdatnia soję na tyle, że przechodzi ona
przez układ pokarmowy i jest „utylizowana” bez większych strat dla gospodarki
energetycznej ludzkiego ciała. Zwłaszcza sos sojowy, który jest roztworem
takiego fermentatu (mówimy tutaj o oryginalnym produkcie, a nie toksycznych,
pełnych chemii oszukańczych podróbkach).
Procesowi
fermentacji poddano soję za czasów panowania w Chinach dynastii Zhou - 1134 -
246 pn.e.
Powstały
wówczas takie produkty jak miso, natto, tempeh no i oczywiście - sojowy sos.
Chińscy
naukowcy - najprawdopodobniej w II wieku p.n.e. odkryli, że sojowe pure można
poddać działaniu siarczanu magnezu lub siarczanu wapnia i otrzymać w jego
wyniku twaróg sojowy.
Kierunek ich
działań nie był chyba przypadkowy.
Reklamowana,
promowana i lansowana od kilkudziesięciu lat jako cudowne panaceum na głód,
niedożywienie, starość i brak witalności soja jest w swojej podstawowej postaci
poważnym zagrożeniem dla układu pokarmowego i zdrowia człowieka.
Proces
fermentacji powoduje, że substancje te w znacznym stopniu przechodzą do
serwatki w trakcie fermentacji, co sprawia, że masy sojowe po takim zabiegu
stają się od nich „w jakimś stopniu wolne” - lecz nie całkowicie.
Mówiąc jasno
powoduje zablokowanie przyswajania białek przez ustrój i to na okres kilkudziesięciu
godzin - nawet około 3 dób.
Chińczycy
nie konsumowali niefermentowanej soi, ponieważ zawiera ona wiele takich „antypokarmów” i toksyn groźnych dla ustroju
człowieka, jak chociażby wymienione inhibitory.
Nie są one
jedynym „grzechem” soi jako pokarmu dla ludzi i zwierząt.
Soja zawiera
także hemaglutyninę - substancję, która zlepia krwinki.
I tutaj
także nie koniec - jest ona inhibitorem wzrostu dla człowieka.
Znowu nie
tylko - doświadczenia robione na szczurach i innych zwierzętach wykazały u nich
identyczny proces.
Widoczne
stało się ponadto nienaturalne powiększenie organów wewnętrznych u testowanych
zwierząt.
O czym się
nie mówi, ale co już się wie w „kołach naukowych”, zwiększenie wzrostu drugiego pokolenia Azjatów
- zwłaszcza Japończyków w USA - wiąże się nie jak się ogólnie uważa z
konsumpcją mleka i nabiału ale... .ze zmniejszoną podażą soi w diecie.
Soja jest
produktem organicznym, charakteryzującym się jednym z najwyższych poziomów
związków fitynowych w swoim składzie. Związki te powodują blokadę przyswajania
podstawowych dla ustroju człowieka pierwiastków - magnezu, wapnia, miedzi, cynku,
żelaza.
U dzieci i
dorosłych stale konsumujących duże ilości soi występują ich znaczne niedobory.
Skutki braku magnezu, wapnia, żelaza znają wszyscy - nie są przed nami
ukrywane. Inaczej jest ze strategicznym cynkiem, na temat którego mówi się
oględnie, mówiąc niewiele - w kontekście faktów, których praktycznie nikt nie
zna, ponieważ mają strategiczne dla Kierowników Matrixu znaczenie. Otóż
bagatelizowany nieomal cynk jest koniecznym elementem rozwoju mózgu i układu
nerwowego - nazywany jest w kołach znawców przedmiotu „pierwiastkiem
inteligencji”. Jest składnikiem wielu enzymów biorących udział w procesie
syntezy białek w naszym organizmie. Bierze udział w kontroli poziomu cukru w
naszym organizmie, chroni przed cukrzycą i dba i sprawność układu rozrodczego.
W tej
sytuacji jest chyba dla Was jasne, dlaczego Matrixerzy tak nam wciskają soję.
Potrzebują zrobić z nas idiotów - obecny stan rzeczy już im nie wystarczy -
idiota jest bardziej skutecznym wrogiem siebie niż otumaniony, ogłupiony i
przestraszony działaniami Matrixu przeciętny człowiek, w którym kołaczą jeszcze
jakieś mechanizmy samozachowawcze i nie do końca odpowiada mu rola leminga.
Współcześni
„Bogowie spożywki” pracują nadal intensywnie nad uzyskaniem wyizolowanych
protein soi. Stosowane są one we wszystkich produktach spożywczych
sojopochodnych – w procesie produkcji
soja jest poddawana działaniom alkaliów, potem kwasów, rozpylana i suszona. W
czasie suszenia chodzi o zmniejszenie ilości inhibitorów enzymów przyswajania
białek. Jednak wysokie temperatury powodują, że denaturują się inne, korzystne
proteiny soi, stają się one bezużyteczne.
Używanie
barwników, środków dosmaczających, glutaminianu sodu i innych substancji
powodujących, że produkty sojowe stają się smaczne dla człowieka, mimo iż nie
są takie w naturalnym stanie, pozostawiam bez komentarza - tak się robi ze
wszystkim, co sprzedaje się nam jako jedzenie, choć nie nadaje się, żeby to
jeść. Norma.
Soja zawiera
toksyczne dla człowieka izoflawony, ma działanie wolotwórcze i zaburza czynności
tarczycy, co dowiedziono w szczegółowych badaniach, ale w trakcie „wojny o soję”
w USA dokonano wielu oszukańczych zabiegów na dokumentacji działania soi i
wyniki przeszły bez echa a soja uznana została przez FDA za produkt wysoce
zdrowotny .... o zgrozo.
Tysiące -
może wiele tysięcy kobiet włączyło do diety soję jako ochronę przed rakiem
piersi nie wiedząc, że w istocie zawarty w niej genistein stymuluje komórki do
procesu ich złośliwienia, a u kobiet spożywających wyizolowane proteiny sojowe
występuje rozrost komórek poprzedzający stany złośliwe.
Ludzie
Matrixerów, ich kupieni pseudonaukowcy stosują wobec nas klasyczny sposób „sprzedawania lodu Eskimosom” - tyle tylko,
że nie chodzi o lód, ale... o raka. Handlują „rakiem” jako „lekarstwem na raka”.
Napędzają kapuchę do kieszeni „swoich” lekarzy, do kabzy lobby farmaceutycznego,
przerzedzają populację - już „przygotowaną” spożyciem soi oraz innych toksyn do
upośledzonej rozrodczości. Na tym ostatnim upośledzeniu przedsięborczy Matrixerzy także potrafią nieźle zarobić. Ale
to inna bajka.
...w 1991
roku japońscy naukowcy odkryli, iż substancje powodujące powstawanie wola
tarczycy i izoflawony zawarte w soi to... te same związki.
Dowiedziono
także, że karmienie niemowląt produktami zawierającymi produkty sojowe powoduje
....przedwczesne dojrzewanie u dziewcząt - u trzylatek zaobserwowano procesy
typowe dla pokwitania dziewcząt - formowanie się piersi i owłosienie łonowe. U
chłopców zaburzenia hormonalne, powodujące w skutkach trudności z formowaniem
się „męskiego mózgu”, męskiego sposobu zachowań. Karmienie niemowląt i dzieci
płci męskiej skutkuje w konsekwencji epidemią problemów z nauką , która
przybiera już katastrofalne skutki - ale o tym się nie mówi .......
Matrixerzy
uważają nas za owce - przeznaczone do strzyżenia i na śmierć. Owce nie mają nic
do powiedzenia.
Są jedynie
przedmiotem obrotu... kontrolowanego od jakiegoś czasu rytmem sojowego bluesa.
.............................................................................................
...Anihiluj!
Pilot Pirx nieomal wrzasnął na cyborga - zapatrzonego w rosnące w bulaju
kosmicznego bzika sojowe meteory. Robot zawahał się chwilkę .... jego maszyni
mózg coś analizował. Jakby się jeszcze zastanawiał i żałował minionego smaku.
Pirx wpadł w tym momencie w szał. - Durna blacho! Wysyczał - odwracając się
krewko w jego kierunku. - Jeśli natychmiast nie zrobisz tego, co ci mówię, każę
wymienić twoje podzespoły na kulinarne i oddam cię na pierwszej napotkanej
planecie do Małej Gastronomii!!! Podzielisz los zużytego piekarnika i innego
złomu!!! Przekonany ostatecznym argumentem mechanol nie dał się dłużej prosić i
z jękiem przerażenia w robocich oczach nacisnął spust ..... Potem wyszeptał
jeszcze tylko:
- Szkoda
legendy...
I skończyła
mu się bateria.
Wiola Grigorijew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz