Strona ta wykorzystuje pliki cookies w celu realizacji swoich usług i funkcji zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz samodzielnie dostosować warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

sobota, 4 maja 2013

AWANTURA O DIETĘ...






Awantura o dietę

Trwa nieustannie - torpedują nas nonsensownymi rewelacjami o tej czy tamtej diecie, mającej zdziałać już nie cuda, ale nie wiadomo co .

Nowe diety - kosmiczne, niebotyczne, uwalniające od wszystkiego , czyniące bosko pięknym, nieśmiertelnym i wiecznie zdrowym nowe odkrycia nowych Mesjaszy są po prostu świetnym sposobem na totalny drenaż kieszeni i tak już nieźle zubożonych przez decydentów tej planetki ludzkich owiec.

Na tym nie koniec - trzeba od nas wyciągnąć jeszcze jakieś pieniądze i jeszcze - Midasowi złota zawsze mało - etap, na którym pozostanie tylko ze swoim złotem jeszcze nie nadszedł.

W Afryce musi umrzeć z głodu z powodu niedożywienia i wyrzucania setek tysięcy ton żywności jeszcze kilkadziesiąt milionów ludzi.

Z niedożywienia potrzebnymi składnikami i przejedzenia kaloriami musi paść w Europie część pogłowia.

Ameryki komentować nie będziemy - każdy zna efekt „falującej pupy" co trzeciej Amerykanki - w Anglii, jak widziałam, też 3 osoby na 10 nie są otyłe.

Trzeba nas zdepopulować - każdy środek jak u Machiavellego jest dobry, żeby osiągnąć cel- Afryka ma nie jeść, żeby ludzie umierali, Europa, Ameryki i już nawet Australia mają jeść i padać z przejedzenia i od toksykacji - Azję się po prostu bezwzględnie truje (vide Chiny i inni), Australia zaczyna być poligonem takim jak Ameryki. Fajny plan!

Kiedy już owiec jest mało, można je eksterminować, terroryzować, robić im strzyżenie, obozy koncentracyjne, jednym słowem można nimi łatwo i przyjemnie rządzić, żeby zaspokoić swój głód władzy, chciwość dóbr, karmić swój sadyzm, poczucie wyższości i pogardę dla innej istoty - kimkolwiek jest, i w końcu łatwo podrzynać i ....... jeść.

Ogłupione, strute, źle karmione, zatoksykowane, nie będą się bronić - zła dieta powoduje bowiem nie tylko skutki na poziomie fizycznym - ciało jest przecież genialnym holistycznym systemem.

Całość reaguje na każdy pozytywny impuls - całość odczuwa każde negatywne działanie.

Jesteśmy Jam Jest ubranym w suknię warstwową - składającą się z poszczególnych ciał - duch Jam Jest, Dusza czyli „osobowość" Ducha w postaci programów, karmy, całego złożonego systemu elementów (np. niedomkniętych aspektów z poprzedniej inkarnacji, które pobrzękują i przeszkadzają jak złom przemieszczającemu się z inkarnacji w inkarnację obiektowi i dają efekt nie usuniętych z kostek nóg łańcuchów. Mamy ciało mentalne, emocjonalne, uczuciowe, powierzchniową energię - czyli aurę.

Cały system. Cały ten system reaguje na wprowadzaną do niego energię czyli .... dietę.

A diety mamy różne - kiedyś zbiorowe szaleństwo ogarnęło ludzi w związku z dietą Diamondów - wszyscy chudli - kosztem układu pokarmowego i nie tylko.

Dieta przewidziana była na klimat Kalifornii- wszyscy zajadali się więc owocami - także w Polsce i Europie - marznąc nieziemsko z powodu braku ciepła, owoce, jak wiemy, wychładzają i nie nadają się do jedzenia jako podstawowe posiłki tam, gdzie jest zimno albo konkretna osoba ma braki yang - jest wychłodzona i jest jej zimno, cieknie nos, ma na sobie dwa swetry, ciągłe przeziębienia, bladość, słabość charakteru i emocji, spowolnienie, wycofanie, brak decyzyjności - jest tego więcej.

Do tego Diamondowie wymyślili sobie - o zgrozo - że najadać należy się wieczorem - kiedy żołądek i układ pokarmowy kończy swoją dzienną pracę - pożywienie zalega, przechodzą do układu składniki toksykujące i składniki, które powinny zostać wydalone, ponieważ standardy tego wymagają.

Nie powinniśmy jeść po godzinie 17 (minimum żołądka przypada na porę 19 - 21) - u Diamondów wtedy dopiero zaczynało się przygotowanie do uczty.

Podobnie działają - nie wchodząc w szczegóły inne cudowne diety - odwadniają zamiast odtłuszczać) - ale kosztem pozbawienia nas potrzebnych składników i kosztem toksykacji i spożywania tego, co rujnuje na ogół zdrowie.

Krążą też dietetyczne legendy - ich ofiarą są niewinne ziemniaki, które wcale nie są wysokokaloryczne - po prostu jedzone są w połączeniu z mięsem i innym białkiem -dochodzi wtedy do konfliktu trawiennego - inne enzymy muszą strawić ziemniaki, a inne – węglowodany, jeszcze inne - kaskadowo obrabiają białka, ponieważ jako rasa nie mamy w zestawie genetycznym puryn - którymi mięsożercy przerabiają tkankę mięsną na własną. W tej sytuacji trawienie wygląda jak wojna - wojownicy walczą o wygraną kosztem nadwagi, zatrucia organizmu , powstawania złogów w ciele i przebiałkowania.

Efektów komentować nie będziemy - wszyscy widzimy je na co dzień - bóle głowy, łuszczyce, alergie, itp. Można zrobić cały katalog - który stał się standardem.

Więc jak to jest z dietą homo sapiens ?

Dlaczego mimo rzekomych usiłowań nie można dla nas znaleźć odpowiedniej diety ?

Odpowiedź jest prosta.

Władcom nie opłaca się zdrowie rasy.

Oznacza ono bowiem koncentrację, zdolność relaksacji, szybką regenerację, młodość, sprawność, bystrość umysłu, dobroć, empatię, spokój i ... pokojowe nastawienie do innych istot typowe dla naszej rasy.

Człowiek jest świetlistą Istotą, pokojową, rozwojową i empatyczną.

Zdrowy - jako rasa przejmie władzę nad sobą w swoje ręce i będzie się pokojowo i duchowo rozwijać. Nikt nim „nie porządzi" i nie zmanipuluje.

Dlatego nie na rękę archontom tej planety zdrowa dieta.

Oni potrzebują nędznego strzępa człowieka - tchórzliwego, zdemolowanego dietetyczną i chemiczną kampanią eksterminującą rasę. Otrutego fluorem i w związku z tym potulnego i służalczego, ztoksykowanego litem (Amerykanie planują litować wodę) - ofiarę chemicznej lobotomii , ogłupioną i otępioną bromem, i dobitą jak zdychający koń batem śmiercionośnymi szczepionkami.

Cała Europa i Unia od nich odchodzą, znosząc nakaz szczepień obowiązkowych - nasi kochani polscy patrioci w rządzie zadbali ostatnio o bezpieczeństwo narodowego zdrowia, wprowadzając taki nakaz - mogą przyjść do Ciebie z giwerą, jak w wierszu Broniewskiego i Cię zaszczepić - jak będziesz nieposłuszna/y. Myślą za Ciebie ...... wbrew Konstytucji - poczytaj - ciekawa lektura.

No i na koniec argument koronny – kiedy zastosujesz zdrową dietę, ciało powoli usunie wszystkie chorobowe objawy - system wróci do równowagi.

Będziesz zdrowa/y .......

Co wtedy z lekami ?

Komu je będą sprzedawać, żeby zarobić ?

Im nie odpowiada dawny chiński system, w którym lekarz był od czuwania nad tym, żeby nikt się nie rozchorował - jak miał pecha i dotyczyło to arystokracji albo innych vipów - tracił w takim wypadku publicznie życie.

To nie daje kasiory - nie ma jazzu.

Więc jaka dieta ?

Po pierwsze, zgodna z genetyką: jesteśmy roślinożercami - jemy nasiona, orzechy, owoce, rośliny - ich liście i korzenie.

Nasza genetyka nie przewiduje nabiału - człowiek 2 mln lat temu wbrew dubom smalonym, którymi nas karmią - nie jest dostosowany do jedzenia nabiału poza mlekiem matki, którym może być dokarmiany do 4 roku życia.

Mleko wszelkich innych ras ma inne białka, inne tłuszcze, inne cukry. W przypadku krowiego, które ma mniejsze cząstki, w dodatku jest po pasteryzacji, gotowaniu, homogenizacji dochodzi jeszcze do ich obkurczenia - powstaje taka sytuacja, że te niestrawione cząstki wchodzą przez jelito mające postać siatki - ponieważ są mniejsze niż jej oczka i są „przepuszczane".

Wystarczająca ilość przyswajanego przez nas białka znajduje się w roślinach - jest go tam 200 % w stosunku do naszego zapotrzebowania.

Z powodu braku możliwości trawiennych jest to poważne obciążenie dla ustroju, silny alergen i czynnik chorób zwyrodnieniowych.

Raporty światowej Organizacji Zdrowia biły na alarm z powodu skutków spożywania nabiału, ale o tym cicho sza - niech jedzą, płacą, chorują, płacą za leki, cacy ...... interes się kręci.

Podobnie z mięsem - którego tak naprawdę nie możemy bezpośrednio strawić - wg raportów WHO jest silnym - najsilniejszym bodaj alergenem - zjedzenie mięsa - które nie jest surowe, powoduje leukocytozę krwi już po 30 minutach.

Dlaczego na surowe tak nie reagujemy ?

Mamy genetykę ustawioną na te 5 -10 % .... ale nie ciesz się, że możesz je jeść - jest to po prostu mechanizm tolerancji wszelkich żuczków, robaczków, jaj, niewielkich mieszkańców większych roślin, które człowiek zjadał w naturze, nie zauważając że tam są - łącznie z robaczkami w owocach.

Błeeeee ............ ???????)

Tak właśnie jest i koniec - masz genetykę na tolerowanie robaczka w jabłku, a nie na zjadanie swoich Braci Mniejszych ........ CZŁOWIEKU !!!!

Co do jajek - mamy tolerancję na białka w nich zawarte, ale tylko na spożywane ich w niewielkiej ilości 2-3 sztuki tygodniowo - tu Klasyczna Szkoła Wiedeńska i Medycyna Naturalna a także Chińska są zgodne.

Szacowna Medycyna Konwencjonalna kiwa protekcjonalnie głową ... szkoda, że nie częściej .

Człowiek jako rasa może więc jeść wszystko to, co wegańskie.

Nasiona, orzechy, warzywa, rośliny, owoce, odrobinę jajek.

Osobny problem stanowi soja, którą byli mięsożercy usiłują zastąpić mięso - od 4 tysięcy lat jest w Azji karmą dla zwierząt i nie stosuje się jej w diecie poza sfermentowaną postacią (tofu i sosy sojowe).

Zawiera izoflawonidy - działające u człowieka jako blokery przyswajania białka - efektem spożywania soi (obrobionej dodatkowo w różnej postaci chemicznie – np. kotlety) następuje zablokowanie przyswajania białka przez ustrój na kilkadziesiąt godzin.

Istotne są pory posiłków – najbardziej optymalnie jest jeść od 7.30 rano do 16. - siedemnasta to już ostateczna granica niejedzenia.

Istotna jest temperatura posiłków - w naszym klimacie powinniśmy jest dwa posiłki gotowane.

w warunkach, kiedy ustrój jest przegrzany, jest lato, jest ciepło, generalnie jest nam za gorąco i musimy się schłodzić możemy oczywiście jeść i pić rzeczy chłodne.

Rujnujący ustrój cukier (odsyłam was do książki Williama Dufty – „Sugar blues" (nota bene - męża wielkiej filmowej gwiazdy początków XX wieku Glorii Swanson) -zastąpić miksem z daktyli, z którego można robić cuda, marmolady, farsze, ciastka itp.

Kawa jest najniżej wibrującym składnikiem pokarmowym - totalnie przegrzewa, atakuje pęcherzyk żółciowy, demineralizuje w duecie z cukrem.

Medycyna vibroniczna zaleca odstęp pomiędzy podawanymi kulkami z zapisem prawidłowej wibracji a kawą - co najmniej 2 godziny.

Nie dotyczy to żadnego innego składnika pokarmowego!

Kakao, skoro nie jest raw  - to rzadko.

Rozmaitość dietetyczna to nie kipisz w lodówce i jedzenie wszystkiego ze wszystkim jak popadnie.

To jest urozmaicenie sezonowe.

Zmieniają się sezony - zmienia się dieta - jemy to, co jest w naturze - jesteśmy z nią kompatybilni.

Unikamy takich składników jak cytrusy i banany nie tylko z powodu zimnego klimatu.

Są koszmarnie zatoksykowane środkami konserwującymi je, żeby dotrwały i ... żeby nam dodatkowo dokopać zdrowotnie.

Dochodzi do tego, że dodaje się do jedzenia nanocząstki rezonujące z aparaturą Haarp do robienia pogody i rozwalania nam zdrowia.

Światowy spisek żywnościowy święci triumfy, spora część stada się cieszy ......... meeeeeeeeee........ na coś trzeba umrzeć meeeeeeeee ......... jakie dobre chipsy o smaku boczku z cebulą  - tablica Mendelejewa.

Alkohol denaturuje białko . .. sami rozumiecie, co to dla nas oznacza - można pić czerwone wino - 1 lampkę dziennie - alkoholu używamy rzadko - od czasu do czasu.

Na ile to możliwe kupujemy ekologiczne jedzenie i żywimy się tym, co w promieniu 100 km - prawo miejsca pobytu - to dla mnie najlepsze, co rośnie tam, gdzie jestem.

Siostro - Bracie ... pamiętaj - cokolwiek zgrzeszyliście przeciw sobie ...nieważne. Nawracaj do prawidłowych genetycznych procedur żywienia się - niezależnie od odstępstw, słabości, grzeszków.

Stare nawyki dają popalić - więc zastosuj taką taktykę - taktykę uważności.

Nie przejmuj się minionymi stratami, tym co było - wyznacz sobie długofalowy plan działania ... w celu powrotu do całkowitego zdrowia i młodości - która wróci w wyglądzie i nie tylko ... nawet nie zauważysz kiedy.

Pozdrowienia  - Wiola Grigorijew

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz