Strona ta wykorzystuje pliki cookies w celu realizacji swoich usług i funkcji zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz samodzielnie dostosować warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

wtorek, 7 maja 2013

Rozpoczyna się EPILOG WOJNY O DIETĘ


ROZPOCZYNA SIĘ EPILOG WOJNY O DIETĘ.

 
 
Zastanawiacie się pewnie, co i jak jeść. Nie przypisuję tego efektu rozterkom związanym z moją publikacją....
Wiem, że to sprawa lata, świeżych młodych roślin, które działają leczniczo - a odpowiednio przygotowane i podawane mogą wywołać piorunujący - pozytywny efekt - jak choćby osławiony i rozreklamowany przez Biblię Post Daniela, znany u nas jako ... dieta dr Dąbrowskiej - pomyłka - to nie  Pani doktor dieta - to dieta proroka Daniela, judajskich matuzalemów i Jana Chrzciciela - o czym każdy wie...
Post Daniela to stara, sprawdzona metoda przywracania ciału zdrowia i sprawności.
Stosując go, przyjmujemy tylko warzywa i niesłodkie owoce.
Węglowodany, białka, tłuszcze są zakazane.
Dlaczego ? Z prostej przyczyny - Post Daniela działa na organizm tak, jak olej na silnik - nie jest paliwem. Służy do konserwacji urządzenia.
Taką rolę głównie spełniają w naszej diecie warzywa i owoce - nie dają przecież kalorii - wystarczającej ilości cukrów stanowiących dla nas napęd.
Pełny obrót postu trwa, jak wiecie - doczytaliście pewnie o tym, jak Jan Chrzciciel żywił się 40 dni korzonkami i roślinkami - 42 dni czyli 6 tygodni.
Jest to czas, w którym ciało „przegląda” wszystko to, co wstecz, wyrzuca toksyny, pozbywa się najpierw tłuszczów, złogów, potem chorych tkanek - ponieważ już najdalej po 3 dniach od rozpoczęcia - u osób, które nigdy go nie praktykowały –  ciało przechodzi na odżywianie endogenne. Żołądek przestaje wydzielać soki trawienne - staje jak wyłączona elektrownia.
Pracują tylko jelita, trawiące warzywa i owoce.
W trakcie tego postu dochodzi do wyczyszczenia ustroju na poziomie komórkowym.
Ponieważ z zewnątrz nie wchodzą do ustroju żadne składniki odżywcze - ciało zmuszone odżywiać się - zjada tłuszcz, chore tkanki i co najważniejsze buduje nowe według prawidłowej matrycy genetycznej.
Jeśli w stawie jest zmiana - w trakcie postu następuje zużycie chorych tkanek - ciało zjada je - potem odbudowuje nowe - zdrowe.
I tak ze wszystkim.
Jak jeść w trakcie tego postu? Stosownie do tego, czy wam zimno czy ciepło - albo więcej albo mniej surowizny.
Jest lato, sprzyja więc jedzeniu surowego, jednak kierujcie się odczuciami, żeby nie doprowadzić do wychłodzenia lub przegrzania ustroju.
Co jeść?
Oczywiście, można multum surówek...
Jednak można także to samo, co zawsze ... tylko bez zakazanych białek, tłuszczów, nabiału, mięsa, kawy, alkoholu, herbaty, yerba mate ...
Taka sama pomidorowa, tylko z cukinią w roli makaronu - bez dodatku olejów.
Taka sama papryka duszona tylko .. . na samej wodzie, sos zredukowany na wodzie, brokuły polane sosem własnym zrobionym z ... brokuła rozgniecionego, z czosnkiem, zmiksowanego z wodą...
Taki sam żurek z cukinią w roli kostek ziemniaków, bez oleju, smażonej cebulki - na wodzie - można puścić wodze wyobraźni – wszystko da się zrobić. W trakcie tego postu następuje proces prezentacji objawów - ich zaostrzenia - potem znikają albo w przypadku ciężkich chorób redukują się radykalnie.
Ciało radykalnie się odmładza - efekt widoczny gołym okiem już po dwóch tygodniach postu.
Nie musicie robić go w całości - na co nie każdy jest w stanie się zdecydować, a nawet jeśli się zdecyduje, że wytrwa.
Możecie zrobić „kawałek”.
Każdy kawałek takiego postu jest cenny - odkwasza, reguluje, przywraca prawidłowe procesy podziału komórkowego, przywraca naturalne procedury - na ogół po takim poście mamy z głowy nałogi pod warunkiem, że nie postanowimy sprawdzić, czy jeszcze je mamy.
Post Daniela to leczenie radykalne.
Zmienia stan psychiki.
Ciało produkuje endorfiny, w głowie jak na pozytywnym „haju”.
Wycisza, konsoliduje, centruje świadomość.
W ciele powstaje „stan błogosławionej ciszy”.
Post Daniela nie jest jednak jedyną sensowną opcją dla człowieka, który chce wykorzystać lato - porę „ognia” ,żeby spalić to, czego chce się pozbyć.
W naszym klimacie trudno jest normalnie żywić się wg zasad diety witariańskiej - nie wiemy też na pewno, jak to jest z naszą genetyką - puste puzzle DNA wskazują na to, że ktoś bawił się naszymi genami i zostawił nam w DNA informację o swoich psotach ....
Nie wiemy więc tak naprawdę, czy jesteśmy genetycznie „surowo – żerni”, jak się powszechnie sądzi - czy też dostosowano nas do jedzenia gotowanego w jakiejś części.
Na pewno gotowanie to dodawanie yang w zimnym klimacie - żeby nie doszło do szybkiego wyziębienia systemu i wszystkich tego skutków.
Można jednak świetnie wykorzystać maksimum witariańskich elementów diety właśnie w lecie i wczesną jesienią.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby włączyć maksimum surowych składników do naszego menu.
Normalnie w zimnych porach roku proporcje wynoszą 60 % gotowanego do 40 % surowego.
W czasie ciepłych pór odwrotnie - 60 % surowizny - 40 % gotowanego.
Jednak kiedy jest bardzo gorąco, ciało samo mówi - stop! Dawaj zimne .....! Za gorąco...!
Zwracajcie uwagę na to, co mówi wam ciało - jeśli wciąż Wam zimno i macie tendencję do zaziębiania się - nie chłodźcie się za mocno, nawet latem, bo skutki mogą być opłakane...
Pamiętajcie też o tym, że chłód spowalnia metabolizm, a ciało musi pracować, przemieniać przyjętą materię w swoje tkanki - musi do tego otrzymać potrzebne ciepło.
Pora letnia jest więc doskonałym okresem do radykalnej poprawy zdrowia, dowitaminizowania się, naturalnego dowozu potrzebnych mikroelementów, totalnego sprzątania ustroju, łatwego i przyjemnego - także z powodu niskich kosztów tego przedsięwzięcia - wyleczenia się ze wszelkich nękających ustrój chorób.
Jest to także okazja do darmowego liftingu, liposukcji, odsiwienia, usunięcia rozszerzonych naczynek i innych estetycznych dolegliwości.
O linii ciała nie wspominam - wszystkie diety cud mogą się bujać.
Po prostu 18-tka i witaj Świecie!
Jedyna sensowna dieta, to dieta polegająca na tym, że jemy to, co mamy jeść- żeby być zdrowym. Post Daniela jest tutaj ogromną pomocą dla osób, które rozsądnie rezygnują z dobijania się w chorobie chemicznymi lekami wywołującymi często takie spustoszenia w ustroju, że bilans leczenia jest dla chorego ujemny.

Życząc Wam stanu samadhi w trakcie - a nie jest to niemożliwe - post ten wpływa bowiem kapitalnie na stan świadomości - sama czekam, aż zrobi się cieplej i ... odpalamy!

Pozdrawiam Was

Wiola Grigorijew

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz